Zagubiony klejnot Scotta Marriania to kolejna niesamowita i porywająca historia, w której zatraci się każdy wielbiciel mocnych wrażeń.
Ben Hope, były agent SAS przyjeżdża do Włoch w odwiedziny do swojego przyjaciela, aby złożyć mu pewną propozycję. Chce odmienić swoje życie. Choć ma zawitać tu tylko na chwilę, zbieg okoliczności i nieprzewidzianych zdarzeń wywoła diametralne zmiany w jego najbliższej przyszłości. I faktycznie życie bohatera się odmieni. Czy jednak zmiany te pójdą w tym kierunku w którym chciałby sam Ben? Bohater przypadkowo trafia na wystawę galerii sztuki, w której jedno z dzieł jest celem rabunku dokonanego przez ukraińską mafię. Będąc tylko obserwatorem drastycznych wydarzeń, rozlewu krwi zupełnie niechcący Ben staje się narodowym bohaterem i tym samym wplątuje się w sieć intryg, tajemnic. Chociaż związany bezpośrednio nie jest z nimi – będzie głównym podejrzanym. Były agent z dnia na dzień jest obiektem zainteresowań zarówno mafii jak i służb specjalnych. Jednak sam planuje zająć się sprawą skradzionego dzieła Goi. Dzieła o niewielkiej wartości. Dlaczego zatem ktoś chciał zdobyć je takim kosztem? Dokąd zaprowadzi bohatera zawile spleciona tajemnica?
Dokąd zaprowadzi bohatera
zawile spleciona tajemnica?
„Zagubiony Klejnot” to efekt naprawdę świetnej pracy autora! Pozwolę sobie stwierdzić, że nikt, naprawdę nikt nudzić się nie będzie przy tej lekturze. Akcja pędzi w porywającym tempie, książkę zatem czyta się bardzo szybko. Fabuła jest tak bardzo ciekawa, że z zapartym tchem i podniesionym w wielu sytuacjach ciśnieniem, czekałam na dalszy przebieg wydarzeń. Wątek kryminalny jest bardzo złożony, a pojedyncze sytuacje, które z pozoru wydają się nieistotne w konsekwencji odegrają ważną rolę w całej sprawie i zostaną w bardzo inteligentny i płynny sposób ze sobą połączone.
Należy przyznać, że autor w bardzo precyzyjny sposób założył cel, jaki chce osiągnąć pisząc powieść „Zagubiony klejnot” i w mojej opinii udało mu się to zrobić. Jedynym, niewielkim jednak minusem w książce jest kreowanie Bena na nadczłowieka. Z całą świadomością używam, tego stwierdzenia, gdyż bohater niejednokrotnie, jako człowiek – przedstawiony zostaje – jako bohater o nadludzkich zdolnościach – radząc sobie z grupami przestępczymi czy mafią w dosyć nierealnych warunkach. Czy jednak jest to ujma dla treści książki? Absolutnie nie! Chyba każdy z nas ceni sobie walecznych ludzi, tym bardziej w słusznej sprawie. Z wielkim szacunkiem do autora książki – polecam Wam serdecznie! Dziękuję Wydawnictwu MUZA S.A. za nadesłanie egzemplarza recenzenckiego! I tym samym przeżyciu intrygującej historii wraz z Benem.
Ikona (fot): Patryk Grochala