Wąska szutrowa droga wśród zarośli, staw tętniący życiem, nad nim stary młyn i merdające ogonami psiaki. Miejsce, w którym nikt nikomu nie wadzi, nikt sobie nie wchodzi w drogę, można się wyciszyć i zapomnieć… Na chwilę czas przestaje istnieć.
Jestem dość częstym bywalcem we młynie i nie dziwi mnie już fakt, że w tym właśnie miejscu powstają baśkowe Mariany, pudełka, butle, misy, patery i to, co mnie zachwyca najbardziej – sporych rozmiarów ceramiczne obrazy. Monochromatyczne, pozbawione zbędnych ozdobników – ich spójność, pełna harmonia barw i kompozycji, sprawiają, że patrzę jak zahipnotyzowana…. Przed oczami mam staw, słyszę szum wiatru w szuwarach, gdzieś z pluskiem wyskoczy ryba, żaby rechoczą niekiedy zagłuszając rozmowę…
Basia urzekła mnie nie tylko swoimi pracami, ale również sobą; tym, jakim jest człowiekiem. Wydaje się być niedostępna, czasem milcząca, ale kiedy pozwoli na bliższą znajomość, okazuje się istotą bardzo ciepłą, pozytywną, z dyskretnym poczuciem humoru, dystansem do siebie i świata, bez potrzeby narzucania się innym.
Takie są również jej prace – surowe, ale jednocześnie wyjątkowo przyjazne w odbiorze – tak jak miejsce, w którym żyje. Wydaje się, że Baśka, staw i młyn tworzą nierozerwalną całość.
Kasia Sobocka
https://www.facebook.com/kasia.sobocka.5
IKONA: Basia Trzybulska
ZOBACZ TAKŻE: