Z wielką radością przyjęliśmy premierę książki Krystyny Mirek. „Jabłoniowy sad, Szczęśliwy dom” to pierwsza część urzekającej sagi współczesnej rodziny. Ile warte jest szczęście i jak je posiąść? Krystyna Mirek w tej lekturze ponownie wpisuje złote myśli, które tak bardzo nas dotyczą. Nas kobiet. Zapraszam do przeczytania zapisu krótkiej rozmowy z Krystyną Mirek.
W Twoich powieściach zawsze zawarte są mądrości życiowe. Dzięki temu każda z nas, czytelniczek, może odnaleźć w lekturze cząstkę siebie. Czy Twoim celem jest pisanie książek tak, aby zapisać w nich porady, złote myśli, czy jest to dodatkowy wspaniały efekt powieści?
Zawsze chciałam, żeby powieść była dialogiem z Czytelnikiem. Wymianą życiowych obserwacji, doświadczeń. Jedna myśl jest przesłaniem każdej książki, ale reszta zwykle nie jest zaplanowana. Sama wynika z fabuły. Najczęściej czytelniczkom podobają się te zdania, które piszę zupełnie spontanicznie, czasem potem nawet ich nie pamiętam i dziwię się, skąd ten cytat One płyną z głębi serca i są całkowicie szczere.
Skąd pomysł na sagę?
To marzenie, które bardzo długo dojrzewało w mojej głowie i jednocześnie powieść, a przynajmniej pierwsza część, którą najtrudniej było mi napisać. Jeszcze nigdy nie wyrzuciłam tylu wersji do kosza.
Dlaczego jabłka?
Bardzo lubię te owoce. Ich zapach, smak. Są też bardzo polskie i kojarzą mi się z domem. Sama nie mam jabłoniowego sadu, zaledwie kilka drzew, ale bardzo lubię, kiedy kwitną i gdy owocują. Jabłonie są unikalnym połączeniem piękna i siły życia. Kojarzą mi się z kobietami.
Czy kontynuacja sagi jest już w trakcie tworzenia? Kiedy możemy się jej spodziewać?
W styczniu pojawi się na pewno druga część, a potem zobaczymy. Pomysłów na kolejne nie brakuje, ale powoli dojrzewają też nowe projekty.
Pierwszy tom sagi nosi tytuł „Szczęśliwy dom”. Czy wykreowany dom w książce jest Twoim wyobrażeniem domu pełnego szczęścia i radości? Czy wzorowałaś się na kimś, a może to zupełnie zmyślona historia?
Myślę, że jest to dom, którego obraz prawie każdy nosi w sercu. Nie jest to miejsce wolne od trosk, ale szczęśliwe, ponieważ zamieszkują je ludzie zdecydowani tego szczęścia bronić, budować, tworzyć. Wiele osób chciałoby się w takim domu wychować. Nie zawsze było to możliwe, ale każdy – i to nie jest ważne czy wynajmuje mieszkanie w bloku, czy też właśnie zbudował willę na przedmieściach – ma szansę taką szczęśliwą przystań stworzyć. Powoli, konsekwentnie, krok po kroku.
Dziękuje Ci, Krysiu, za kolejną miłą rozmowę. Życzę, w imieniu swoim i Czytelników weny pisarskiej wielkich sukcesów.
Sylwia Grochala-Winnik