Ząbkowickie Spotkania Teatralne miały miejsce w poprzedni weekend, ale w lokalnym świecie artystycznym energia wydarzeń artystycznych, jakich byliśmy świadkami, nadal pulsuje. Przedstawień było wiele, ale kilka niewątpliwie zasługuje na szczególne odnotowanie, bo stanowiły w ząbkowickiej scenerii kulturalnej ewenement. Przed zgromadzoną pod gołym niebem w Rynku lub pod dachem sali widowiskowej Ząbkowickiego Ośrodka Kultury – zgodnie z naszą zapowiedzią – wystąpiły formacje teatralne z Nowej Soli, Sławna, Cervenego Kostelca, Lwowa i Ząbkowic Śląskich.
Pierwszego dnia Stowarzyszenie Animatorów Kultury zaprezentowało widowisko pt. „Kopciuszek” adresowane do dzieci. Na scenie ZOK pojawił się następnie teatr Ząbkowickiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku przypominając znany już wcześniejszych pokazów montaż poetycko-muzyczny „Ballady i Romanse”. Natomiast na Rynku nadzwyczajnym akcentem było odważne i absolutnie niekonwencjonalne przedstawienie plenerowe pt. „Urodziny według Tadeusza Kantora”. Twórcą widowiska był unikający sztampy i schematyzmu w sztuce scenicznej Włodzimierz Butrym. Centralny plac miasta został przeistoczony – dzięki twórczej wyobraźni – w pracownię malarza. Pomiędzy tym, co w takim miejscu jest charakterystyczne, a co zmierza do przemianowania niewidzialnego w widzialne, widzowie mieli możność dostrzec przepływy trudnych egzystencjalnych doświadczeń, z jakimi zderzali się bohaterowie spektaklu. Uosabiali oni w jakimś sensie także nasze doznania i tym samym skłaniali do autorefleksji. Klamrą kończącą piątkowe spotkania była parada teatrów przez centralne arterie miasta oraz pokaz ząbkowickiego Teatru Ognia „Luminis”. Gra z ogniem, z epicką muzyką w tle – jako żywo – obrazowała to, jak na co dzień igramy z ogniami spraw dotykających nas w zwykłych życiowych okolicznościach.
Sobota, czyli dzień drugi, to eksperymentalny pod względem roli …widzów, brawurowy aktorsko i ekspresyjny emocjonalnie występ (mającego już 40-letnią tradycję) Teatru „Terminus a Quo” z Nowej Soli. Spektakl „Tyrania” okazał się ostrą narracją o odwiecznym i nieustannie trwającym zderzeniu praw jednostki z regułami dyktowanymi przez społeczeństwo, które w przedstawionej nam opowieści raczej należałoby nazwać jako zbiorowość. Twórcy koncentrują swoją myśl, mówiąc m.in. o postaci centralnej, jaką jest arystokrata: „Milan – ucieleśnienie prawdy nie dopuszcza do siebie ideałów hołoty. Buntuje się obnażając aż do bólu słabości tego tłumu. Demaskuje tłum jako bezkształtną nic nie znaczącą masę. Wzbrania się by jego powołanie – malarstwo, rzecz święta i wyniesiona na piedestał absolutu mogło służyć, czemuś tak nikczemnemu jak uwiecznianie prymitywizmu tych ludzi w jego odrażającej postaci. W efekcie jego bezkompromisowa postawa doprowadza do unicestwienia go. Milan zostaje zabity. Na jego prochach rodzi się kolejny uzurpator, już nie artysta malarz ale jeden z tłumu. Uzurpator nie daje rady udźwignąć brzemienia niezależności i próbuje obalić pomnik swego poprzednika. Ale obalenie legendy wydaje się ponad siły uzurpatora i w efekcie tłum kapituluje.” Widzowie mogli oglądać przedstawienie z krzeseł ustawionych wokół sceny i tym zabiegiem zostali niejako wprowadzeni w przebieg zdarzeń stanowiących kanwę widowiska. Byli o krok, a nawet dosłownie stykali się z tym, co działo się pomiędzy bezrefleksyjnym tłumem a zanurzonym w medytacji jednym człowieku. Każdy widz mógł sam podjąć myśl o tym, gdzie jest mu bliżej… Aplauz widzów był bardzo mocny, ale na twarzach malowała się refleksja…
Tego samego dnia na scenie ZOK zaprezentował się przybyły ze Sławna (miasto partnerskie Ząbkowic Śląskich) Teatr „TeaArt” w komediowym przedstawieniu pt. „Partita na dwóch z nią w tle”. Nieoczekiwane spotkanie dwóch mężczyzn, dla których ta sama kobieta (dla jednego żona, dla drugiego kochanka) staje się najpierw przyczyną naturalnego konfliktu interesów, następnie motywem jednoczącym w dyskomfortowych konkluzjach, aby ostatecznie wywołać kompletny dystans wobec siebie. Kobieta nie pojawia się na scenie, bo cały czas to obaj panowie, w komicznych frazach, orbitują wokół nieobecnej, ale ważnej dla nich osoby. Nieskomplikowane teksty, zabawne zwroty akcji i nieco poważniejszy moralitetowy wydźwięk finału, zostały przez publiczność przyjęte pozytywnie. Sobotnie występy obu teatrów uzupełniły dwie etiudy teatralno-taneczne w wykonaniu Teatr Tańca Ząbkowickiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku: „Punjabi” i „Sabat Czarownic”.
I wreszcie niedziela, a więc dzień trzeci i ostatni. Na scenie ZOK ząbkowickie Stowarzyszenie Animatorów Kultury pokazało spektakl pt. „Wódka, Wódeczka, Gorzałka” o stereotypach „Polaka – pijaka”. Następnie można było obejrzeć występ formacji teatralnej z Cervenego Kostelca (czeskie miasto partnerskie Ząbkowic Śląskich) z programem „Pivoj i Ludmiła”, opowiadającym historię pojawienia się u naszych południowych sąsiadów piwa. Finałem dnia i całego tegorocznego cyklu Ząbkowickich Spotkań Teatralnych było widowisko plenerowe „Wiśniowy Sad” w wykonaniu Teatru „Woskresinnia” ze Lwowa. Formacja ta powstała w 1990 r., gdy Ukraina wybijała się na samodzielną państwowość. Ten historyczny imperatyw cechuje każdy występ grupy, która w przedstawieniu opartym o dzieło Antoniego Czechowa, porusza kwestie przemijania, utraty miłości, przywiązania i tęsknoty. Całość sformułowana w ciepłym anturażu (bardzo kontrastowało to w wybitnie niesprzyjającą aurą) czyniła prezentację nie tylko magnesem dla oczu, ale też motorem niepozbawionych autoironii spostrzeżeń. Liczna publiczność, nie zrażona gęstą mżawką, bacznie wszystko obserwowała, a aktorów wynagrodziła rzęsistymi brawami. Nie wolno zapomnieć w tym miejscu, iż występ lwowskiego teatru był sfinansowany był przez bliskich i przyjaciół nieżyjącego już Aleksandra Greczanowskiego – jednego z wybitnych kreatorów ząbkowickiego teatru i był dedykowany jego pamięci dedykowany przez ukraińskich artystów.
Ząbkowickie Spotkania Teatralne są najlepszym, bo potwierdzonym frekwencją widzów i ich reakcjami na kolejne pozycje programowe. Dowodem, że nasze miasto tęskni do wysokiej kultury. Mecenas publiczny, jakim są samorządy (gmina, powiat, województwo, ale i państwo) powinien to wziąć pod uwagę na poważnie. Dziękując twórcom za tegoroczne wrażenia, pozostajemy z nadzieją na kolejne.
Krzysztof Kotowicz
ZOBACZ FOTOREPORTAŻ NA PORTALU ZĄBKOWICE4YOU.PL