Jak opisać wydarzenie, które się nie zakończyło? Jak dotknąć materii, której początek jest poza ludzkim postrzeganiem? Jak zawrzeć w klamrach czasu i przestrzeni to, co się z nich zdecydowanie wymyka? Tegoroczne Zaduszki Wokalne w Kłodzku wyznaczyły kolejny pułap artystycznej klasy, jakiej wypatrujemy mimo codziennego zanurzenia w prozaiczne i częstokroć dalekie od estetyki kwestie. Program wykonany przez twórców krakowskiej Piwnicy pod Baranami był jak kolia pięknych słów, wzruszających melodii otoczonych fantazyjną aurą.
Z każdą kolejną perłą kolia wydawała się piękniejsza, a gdy już, zda się, nie zapowiadało nic jeszcze mocniejszych doznań, właśnie one przenikały i znów zamieniały urzeczonego każdą z kropli piękna, jeszcze bardziej spragnionym owej cudownej rosy przywianej z królewskiego miasta wraz z jego hejnałem. „Stoimy dwa kroki nad ziemią” – to tytuł jednej z piosenek, który oddaje pozytywną presję misterium „Piwnicy pod Baranami”. To było doświadczenie balansujące pomiędzy artystyczną finezją, intelektualną kaligrafią i metafizyczną bezkresnością, zamykające uczestnika w misternie tkanym kryształowo przezroczystym kokonie, aby zanurzony tylko jedynie w wysublimowanej toni, zdolny był prześwietlić dane mu czas i miejsce. Z samych tytułów piosenek i wierszy, już passusów nie cytując, można byłoby wykuć marszrutę przemyśleń, na jakie codziennie nie umiemy się zdobyć. Z fal płynących poprzez struny głosowe aktorów / wokalistów oraz wibracji kreowanych przez instrumentalistów z sekundy na sekundę i z minuty na minutę tkana była wielobarwna materia. Celem nie było – jak śmiem mniemać – cyzelowanie przesłania. Może nawet wręcz przeciwnie, by zamiast mdlącej słodyczy czy nieznośnej goryczy, paleta wrażeń nie pozwalała zobojętnieć zbyt szybko na wszystko to, czym obdarowali nas krakowscy artyści.
Intro to był mocny akcent, jakim każdego roku jest dar głosu Agaty Bilińskiej i gitary Roho Konara (nieobecnego z powodu choroby, ale którego głos i gra na instrumencie były nam dane cyfrowo). Krótki był tym razem prolog Agaty i Roho, lecz dla wielu melomanów, i dla mnie, nawet ten minimalizm stanowił wartość wartą utrwalenia.
Prowadzący cały wieczór Leszek Wójtowicz snuł cudowną aurę Krakowa wśród zgromadzonej w Kłodzku publiczności i zademonstrował maestrię konferansjerki, a przede wszystkim podarował swój song pt. „Pytania o zmierzchu” – utwór gęsty od metafizycznych odniesień wobec bardzo fizycznej otaczającej nas rzeczywistości. Nawiązywał w nim oraz w trakcie całego programi do postaci Piotra Skrzyneckiego – założyciela Piwnicy pod Baranami, w której obecne są już trzy pokolenia artystów. Na scenie pojawili się i do serc publiczności docierali mocno Czesław Wojtała i Tadeusz Kwinta. Piotr „Kuba” Kubowicz oraz Rafał Jędrzejczyk. Rzecz jasna były też głosy kobiet Tamary Kalinowskiej, Oli Maurer, Beaty Czerneckiej, Doroty Ślęzak, Agaty Ślazyk oraz Kamili Klimczak i nie śmiem napisać (aby którejkolwiek z pań nie urazić), która z nich śpiewała najpiękniej. Byli ponadto mistrzowie instrumentów, spośród których jeden – Marek Michalak – grał na dwóch instrumentach (fortepian, puzon) i śpiewał. Każdy z występów solo, ale wspólnych akordów, śpiewany czy recytowany, uwydatniał czarującą moc, z jaką z królewskiego Krakowa do Kłodzka przybyli wybitni „piwiniczanie”.
Zapowiadany przez VVENA.PL koncert odbył się tydzień temu (3 listopada 2017 r.) był jedenastą odsłoną Zaduszek Wokalnych. To absolutnie prestiżowe wydarzenie mogłem widzieć i słyszeć nie po raz pierwszy. W 2016 wystąpił Grzegorz Turnau, 2015 rok to program Marka Piekarczyka, rok 2014 to recital Kuby Badacha, w 2013 na scenie pojawiła się Natalia Niemen. Bez wątpienia tegoroczne Zaduszki Wokalne – dziejące się za sprawą wspomnianych już Agaty Bilińskiej i Roho Konara, dla których nie mam słów uznania i wdzięczności sprawiły, że poczułem uniesienie. Nie ustały jeszcze, mimo upływu czasu te cudowne wrażenie i zastanawiam jedynie się czym będziemy obdarowani za rok? Póki co, dziękuję za ten rok i minione – Zaduszki Wokalne w Kłodzku dodają życia.
Krzysztof Kotowicz