Na wrocławski Rynek trafił dopiero w 1956 roku. Dlatego przypominamy, jak to było z pomnikiem Aleksandra hrabiego Fredry, zanim pojawił się w stolicy Dolnego Śląska.
Pomnik wykonany został jeszcze w XIX wieku. To właśnie wówczas, na zlecenie Lwowskiego Koła Literacko-Artystycznego włoski rzeźbiarz, niejaki Leonardo Marconi stworzył odlany z brązu posąg. Środowisko literatów, tak licznie reprezentowane przecież w polskim jeszcze Lwowie, było świadkiem odsłonięcia pomnika na placu Akademickim (który dziś nosi nazwę Prospektu Szewczenki). 24 października 1897 w obecności samego marszałka krajowego Stanisława Badeni, posąg ujrzał światło dzienne.
Skąd jednak Wrocław? Losy pisarza z Dolnym Śląskiem splotły się w 1813 roku. Wówczas, jako kapitan sztabowy wojsk Księstwa Warszawskiego zjawił się we Wrocławiu, jednak nie były to szczęśliwe czasy w życiu młodego wciąż Fredry (pisarz miał wtedy 20 lat). Napoleon zaczął ponosić kolejne porażki, a zapatrzenie młodego wojaka we francuskiego dyktatora zaczęło topnieć. Warto wiedzieć, że Fredro kilkadziesiąt lat później zawitał z powrotem do Wrocławia. Nosił się nawet z zamiarem osiedlenia w stolicy Dolnego Śląska.
Ostatecznie nie zamieszkał we Wrocławiu, ale zamiast Aleksandra Fredry, do Wrocławia trafił jego pomnik. Zanim jednak lwowiacy, „dzięki Nikicie Chruszczowowi”, musieli oddać pomnik, ten trafił do Wilanowa. Tam zdecydowano, że trafi do Wrocławia. W 1956 roku w końcu zawitał na Dolny Śląsk i tak już został. Andrzej Waligórski napisał:
„W zdarzeń i wydarzeń tłoku,
W wirze pokut i spowiedzi,
Jeden Fredro na swym stołku,
Od lat wielu twardo siedzi”.
I rzeczywiście. Minęło ponad 60 lat, a hrabia wciąż w niezmienionej pozycji obserwuje przechodniów na wrocławskim rynku. Co ciekawe część ciała Fredry, także znajduje się we Wrocławiu. Jest to… kciuk prawej ręki, który do Wrocławia przywiózł profesor Bogdan Zakrzewski, fredrolog Uniwersytetu Wrocławskiego. Kciuk spoczywa w miedzianym puzderku w kościele pw. Św. Maurycego przy ul. Romualda Traugutta.
Fredro pozostał żywy w pamięci wrocławian także dzięki publikacjom. Profesor Marian Ursel, historyk literatury Uniwersytetu Wrocławskiego, właśnie Fredrze poświęcił swoje dwie publikacje: „Fredrowskie teatralizacje. Studia i szkice”, a także „Aleksander Fredro. Na scenie życia i teatru.” Sam profesor Ursel powiedział zresztą, że „Fredro uważał dobrych aktorów za współtwórców sukcesu teatralnego.”
Aleksander Fredro, nie tylko dzięki pomnikowi stał się z pewnością jednym z głównych aktorów powojennego Wrocławia. I jest nim do dzisiaj – co więcej, rezyduje w samym sercu miasta, bo przy Ratuszu.
Filip Macuda