Matka, jej siostra, jej syn i córka. Ojciec, którego nie ma. Już nie ma. Każdy żyje nie obok drugiego, lecz kosztem drugiego. Młodsi wypierają starszych i silniejsi słabszych. Najmłodsza rozbiera się, aby pociągać, a najstarsza w tym samym celu ubiera się. Matka udaje macierzyństwo, tak jak jej dzieci tylko biologicznie są jej potomkami. Jej siostra już nic nie może stracić, ale córka chce jeszcze wszystkiego spróbować. Syn ledwo obecny, wycofany do światka swoich pokręconych wyobrażeń i ojciec znaleziony bez życia, bo wypchnięty z tego świata. Mężczyźni? Jeśli już to jest nim śledczy i też tylko przez chwilę. Wszyscy są sami ze sobą i nikt nie jest z kimś.
„Zbrodnia” – kryminał inspirowany opowiadaniem Witolda Gombrowicza pod podobnym tytułem – jaki wczoraj w Kłodzku można było obejrzeć w wykonaniu zespołu aktorów Teatru Polskiego z Bielska Białej, nie był jeszcze jednym obrazkiem dla miłośników policyjnych zagadek. To w ogóle nie był spektakl kryminalny, choć ta formuła była nośnikiem starannie zakodowanego przesłania. Gdy bowiem na scenie pada głośne pytanie „Byłeś kiedyś sam?”, widzowie mogą trafić w samo sedno widowiska. Widzimy bowiem mieszkanie, spotykamy przebywających w nim ludzi, są ze sobą powiązani, a więc można pomyśleć, że to jeszcze jedna rodzina. Już po kilku minutach widać, że nic nie jest oczywiste. Troskę o drugich zastępuje chęć ich wykorzystania. Ich egzystencja jest rozpięta pomiędzy skrajnym introwertyzmem a niczym niepohamowanym ekshibicjonizmem najmłodszych oraz pozbawianymi znaczenia starszymi członkami „rodziny”. Śmierć ojca, do której dochodzi w niejasnych okolicznościach w zasadzie niczego nie zmienia, bo i tak go nie było. Jeśli oglądając przedstawienie widz choćby przez chwilę dostrzeże, iż scena jest lustrem, wracając do swojego domu, do swojej rodziny, będzie musiał zastanowić się czy aby spektakl był tylko teatralną złudą. Włączenie widzów i przesuwanie pola scenicznego na widownię wzmacniało wrażenie, iż nie mamy do czynienia tylko z grą aktorską.
Kłodzkie Centrum Kultury i Kłodzko 2016 zaproponowały wydarzenie, którego wartości nie można zmierzyć jedynie standing ovation, jakim publiczność wynagrodziła aktorów. Nie mniej, a może i bardziej cenny jest przekaz płynący ze sceny, w którym centralnym problemem jest instytucja rodziny. Jaśmina Polak w roli Cecylii pokazała główny nerw familijnych relacji, który raz nadwątlony czy zraniony, stymuluje kolejne traumy. Z kolei Tomasz Drabek jako detektyw czytelnie przypominał, iż świat może być normalny, jeśli nie ulegnie fluktuacjom wartości. Muzyka na żywo i z syntezatora grana na oczach widzów przez Marcina Nenko, który był jednocześnie wyimaginowanym przyjacielem Cecylii, to także nieco światła przedzierającego się ze świata normalności. Wszystko rewelacyjnie spięła talentem reżyserskim Ewelina Marciniak. Stworzona przez nią na scenie plątanina ludzkich samotności ujawniła boleśnie, chwilami też zabawnie, że wszyscy jesteśmy narażeni na samotność.
Ten spektakl Portal VVENA.PL już wcześniej zapowiadał. I jak się okazało – warto było zanurzyć się w fotelu, aby zobaczyć „Zbrodnię”. Odległość między sceniczną fikcją a rzeczywistością ulicy jest niewielka. Chwilami być może niebezpiecznie mała.
Krzysztof Kotowicz