Tym razem zestawienie dość zaskakujące i z pewnością dla niektórych odbiorców kontrowersyjne. Obraz i wiersz.
Obraz „Strach na wróble” wywołał w odbiorcach skrajne emocje, od fascynacji i zachwytu po niesmak i głębokie oburzenie. Od czasu namalowania w 2009 roku do dziś, doczekał się kilku interpretacji poetyckich, w tym dwóch wersji autorstwa Lecha Kamińskiego, cenionego poety koszalińskiego, mającego w dorobku kilka tomików i nagrody w ogólnopolskich konkursach literackich. Niedawno, zupełnie przypadkiem, znalazłem – ku memu zaskoczeniu – reprodukcję tego obrazu zamieszczoną jako ilustrację artykułu poświęconego wojnie śledczej w sprawie Tragedii Smoleńskiej w jednym z internetowych portali. Na szczęście z częściowym chociaż poszanowaniem praw autorskich, bo pod obrazem wymienione zostało moje nazwisko, choć absolutnie bez mojej zgody na taką publikację. Widocznie obraz zaczął żyć własnym życiem. Tak czasem bywa…?
Wiersz „Upadek i kara” utrzymany jest zupełnie w innym klimacie, pełen burzy i nerwowości. Nastrojem, zapewne różniący się znacznie od Stracha na wróble, ale w treści i wymowie…? No właśnie! Tę jednak kwestię pozostawiam pod osąd zainteresowanych mymi publikacjami i twórczością prezentowaną tu na vvena.pl. i za jej pośrednictwem na innych portalach, za moją zgodą i błogosławieństwem 😉
Upadek i kara
Nie planuję konkwisty.
Nieznane lądy odkrywam w sobie.
Pokładowy dziennik piszę na narowistym
brzemiennym żaglu i nie dbam, co z nim wicher zrobi.
Nawet nie śmiem pamiętnikiem artysty
nazwać spiętrzenia kipiących słów,
które częściej na burtę łódź kładą,
niż dziób podbijają i dno liżąc, zachęcają do lotu
ponad niekończący zdaje się – przestwór,
przeczuciem jedynie do nagłego przymuszając zwrotu.
Bez map, bez steru – szalony!
zapadam się z trzaskiem łamanego pokładu w nicość.
Krawędziami burt kontrujących ścinam fal sine grzywy.
Plecami przybity do grotmasztu
z głęboko cofniętym – aż do płuc – oddechem,
krzycząc bezsilnym sobą naprzeciw wiatrowi,
co każdą chorągiew utkwioną w niebiosach i tak obali,
wiem, że wypluty przez ugłaskaną z czasem kipiel trup mój,
prędzej czy później wypłynie spod wylustrzonej fali,
i jeszcze kręgami na wodzie się rozprzestrzeni,
i echem nastroszy, miodem posklejane pióra kanibali.
20062013
Krzysztof Abrahamowicz
Ikona: Krzysztof Abrahamowicz – „Strach na wróble” – olej na płótnie (50 x 70 cm)
Dzięki Krzysiu za miłe słowa. Tak ten obraz robi wrażenie. On świadczy Krzysiu o Twoim mistrzostwie. Obraz mówi, a nawet krzyczy. Co myśmy z naszym człowieczeństwem zrobili. Życzę Ci Krzysiu wiele weny i takich obrazów i wierszy
Życzę Ci Krzysiu wiele weny zapraszam do mnie http://poeta112.blogspot.com/
\ zapraszam do mnie http://poeta112.blogspot.com/
Serdeczne dzięki:)
Z pewnością zajrzę do Ciebie