Gdy leje deszcz bylejakości, gdy wieje wichura byle czego i zimno jest przez byle kogo, znajdują się miejsca i osoby, które potrafią i chcą (przynajmniej na scenie) stworzyć przestrzeń tego, co jednocześnie jest lekkie i pozytywne. „Trójka aktorów średnio prowincjonalnych, świeżych, lecz dojrzałych, jeden pianista wytrawny” *** to początek przepisu na przednie artystycznie danie. Łukasz Jarzyński oraz Małgorzata Paprocka i Jerzy Dowgiałło w spektaklu „Tuwim i inni w sałatce” zademonstrowali porządną i można rzec „przedwojenną” szkołę zachowań scenicznych. Nie zawsze aktorzy „nieprowincjonalni” mają taką klasę.
Służyła temu „kopa tekstów Tuwima najlepszej jakości, w tym skeczy i tyleż piosenek, ze dwa monologi dla smaku, garść melodii wiecznie świeżych”. Całość, w muzycznej otoczce stworzonej przez Łukasza Gałczyńskiego i scenograficznej oprawie Michała Tramera, stanowiła unikalne spotkanie z humorem pełnym refleksji oraz z refleksją nasyconą humorem. „Teksty Tuwima przez sito przesiać, by najlepsze kąski zostały. Nie siekać! Najlepiej w całości pozostawić, by smaku nie straciły. Starannie je poukładać i pozostałymi składnikami wymieszać.” Tak też się stało, bo kilkadziesiąt minut spędzonych w aurze dowcipu, aluzji, mozaiki słów i gestów dawała każdemu, kto przybył na premierowe widowisko prezentowane przez Teatr w Kłodzku, całą gamę przeżyć. Można było śmiać się do łez i uronić łzę wzruszenia. Był też pierwiastek zaskoczenia, gdy tradycyjnie brzmiąca melodia nagle nabrała mocno rock’owego dźwięku i gdy łagodnie dozowane przez Sebastiana Hewko światła wzmacniały dygresyjny, acz nieagresywny efekt sceniczny.
„Hemarem, Słonimskim i jeszcze kim innym do smaku doprawić, szmoncesem okrasić, szczyptę pikanterii dodać i dobrego humoru dwie łychy kopiaste. Wszystko to widowni w najlepszej zastawie podać.” Frazy Juliana Tuwima, Antoniego Słonimskiego, Mariana Hemara, Andrzeja Własta i Jerzego Nela zostały przemyślnie splecione. Dzięki reżyserii Łukasza Jarzyńskiego, mieliśmy możność znaleźć się w niedocenianej współcześnie, a mimo to pociągającej, strefie kultury staranie dobranych i wypowiadanych słów, subtelnie wyrażanych gestów. Aż chciałoby się takiego stylu i szyku doświadczać na co dzień. Wspomniana już wyżej dawka nowoczesności wyraziła się też w świetnie wkomponowanej w scenografię formule animacji multimedialnych. Były one na poły kalką „starego kina” i na poły aplikacją współczesnych form wyrazu.
Jesteśmy odzwyczajeni od anegdoty ze smakiem i od inteligentnego humoru. Zrealizowane przez Teatr w Kłodzku przedstawienie „Tuwim i inni w sałatce”, zapowiadane przez portal VVENA.PL, pokazane w minioną sobotę dzięki współpracy „Kłodzko 2016” i Kłodzkiego Centrum Kultury, przywraca równowagę spragnionym pogodnego śmiechu i giętkości języka polskiego. Takich prezentacji trzeba nam więcej, abyśmy mogli czerpać radość z tego, co miłe dla oczu i uszu, a zarazem „odżywiającego” nasze myśli pozytywnymi wartościami. Żyjemy bowiem w czasach, gdy niewielu potrafi „wyrazić się artystycznie”.
Krzysztof Kotowicz
*** Cytaty w tekście pochodzą z wydrukowanego programu przedstawienia, jaki otrzymali wszyscy widzowie zapewne po to, by wiedzieli, jak wracać do dobrej artystycznej kuchni.
Komentarze 1