Wracam raz jeszcze do przeżyć związanych z tegorocznym Lądeckim Latem Baletowym. Zapewne moje wrażenia i chęć ich zapisania są jednymi z wielu, jakie w tych dniach ukazują się w różnych mediach. Jednakowoż jestem przeświadczony, że wydarzenie festiwal w Lądku Zdroju, niezależnie od ilości recenzji i relacji, zostaje przede wszystkim doznaniem w umysłach widzów, a jeszcze (zapewne) bardziej doświadczeniem dla jego uczestników.
Drugi z obejrzanych przeze mnie programów miał zupełnie inny charakter, niż pierwszy. Tym razem w wykonaniu zespołu Teatru Tańca Agnieszki Cygan AOIA z Łodzi, na scenie pokazany został spektakl baletowy pt. „Demon Stróż”. Jego premiera miała miejsce w styczniu br., więc całe widowisko tętni świeżą energią, jest niemalże grany na nowo, nie było w nim bowiem ani sekundy ocierającej się o taneczną czy aktorską rutynę. Nie było żadnego schematu, który pozwolilby widzowi oderwać oczy i myśli od opowieści snutej mową ciała z mocną muzyką i symbolicznie prostą scenografią w tle. Mimo moralitetowego scenariusza, przedstawienie nie zamieniło się w dydaktyczną prezentację.
Matka i córka – otaczający je świat. Matka – kobieta doświadczona i jednocześnie otwarta na piękno życia. Córka – dziewczyna rodząca sę do kobiecości i spragniona tego, co piękne. Ich wzajemna komplementarność w pewnym momencie zamienia się jednak w niezauważalnie dzielącą je różnorodność, by wreszcie stać się osią konfliktu. Starsza – obowiązkowa, odpowiedzialna i czujna. Młodsza – poszukująca, ufna i podatna na wpływy. Kobieta – kochająca córkę do końca. Dziewczyna – bez końca zakochana w sobie. Pierwsza – przywiązana do spraw domu i niezauważająca tego, że córka jest porywana do innej rzeczywistości. Druga – zapatrzona w sztukę, nie zauważa, że ulegając namiętnościom, zatraca więź z kochającą ją osobą. Silna osobowość – zostaje osamotniona i w finale traci wszystko. Słaba osobowość – zanurzona w tłumie dobrych i złych ludzi zbyt późno orientuje się, że zbłądziła.
Ileż emocji, dylematów i decyzji. Genialnie uzmysłowionych tańcem przez zespół artystów z Łodzi. Słowo „zespół” zasługuje na zaakcentowanie, bo chociaż dwie główne bohaterki dominowały w opowieści, to jej choreograficzna fabuła była przestrzenna dzięki rolom i gestom każdej występującej osoby. Tak jak w poprzedniej relacji zwracałem uwagę na barwy, tak i w odniesieniu do „Demona Stróża”, również ważne były kolory. Poszczególne sekwencje miały bowiem swoje emocjonalne zabarwienie, każda z postaci niosła ze sobą unikalny koloryt, a całe przedstawienie pokazało bogatą paletę uczuć, jakimi jesteśmy wypełnieni, a niekiedy miotani w naszym życiu. Czy mamy swojego „demona stróża”? I czy dokonujemy dobrych wyborów na co dzień?
Krzysztof Kotowicz
PS: Raz jeszcze dziękuję wszystkim, którzy tworzą w Lądku Zdroju przestrzeń dla sztuki. Na ręce Pani Karoliny Sierakowskiej-Dawidowicz składam podziękowania za Lądeckie Lato Baletowe – Międzynarodowy Festiwal Tańca 2015. Gospodarzom lądeckiej kultury i tamtejszego samorządu gratuluję, że mają taki skarb u siebie. Jestem ubogacony tymi wartościami, którymi poprzez portal VVENA.PL mogę się dzielić. Mam nadzieję na kolejne spotkania ze sztuką w Lądku Zdroju.