Oglądanie filmu wyprodukowanego w 1966 r. jest świadomym wyborem. Toteż nie zdziwiłem się, że widownia nie była wypełniona po brzegi przez zjadaczy prażonej kukurydzy popijających ją zimnym gazowanym produktem z serii „cola”. Za to znalazłem się w gronie osób, które postanowiło obejrzeć – jedni po raz pierwszy, inni po raz kolejny (jak ja) – czeski film pt. „Pociągi pod specjalnym nadzorem”.
O filmie w reżyserii Jiřigo Menzla mówi się w kategoriach dzieła kultowego. Nie podejmę się w żadnym przypadku recenzji produktu kinematograficznego, ale mogę zaryzykować podzielenie się wrażeniami z seansu – zapowiadanego przez Portal VVENA.PL – jaki miał miejsce w Kłodzku w ramach imprezy pod nazwą „Listopad z adaptacją”. Nie jestem znawcą literatury, jaka powstała za naszą południową miedzą (myślę, że od paru lat to już nie jest granica) i uczciwie przyznam, iż nie czytałem pierwowzoru, jakim była powieść Bohumila Hrabala. Film zatem stanowi jedyną kanwę refleksji, do której skłonił mnie pokaz filmu i dyskusja, która odbyła się po tradycyjnym onegdaj we wszystkich filmach kinowych napisie „koniec”. Właściwie to był…
…początek. „Pociągi pod specjalnym nadzorem” są wielowarstwowym przesłaniem. Oglądamy monochomatyczny obraz wypełniony płaskim dźwiękiem i jednocześnie każda sekwencja porusza barwami i drżeniami, jakich doświadcza każdy człowiek. Najpierw tymi, które wywodzą się z naturalnych pragnień bliskości z drugim człowiekiem, a potem – w pewnym momencie równocześnie – z nabytych dążeń do bycia dla innych. Widzimy zachowania należące do sfery intymności bez epatowania eksploatowaną obecnie dosłownością, dzięki czemu owo niedopowiedzenie wprowadza w świat bogatej wyobraźni. Obserwujemy skrajnie różne postawy poszczególnych postaci zarówno w relacjach osobistych, jak i w sferze społecznej. Przeplatają się losy cichych bohaterów, z których najważniejszy ostatecznie ginie z losami tych, którzy chcą przeżyć trudny czas, czasem za cenę sprzedania się. Cała fabuła zdaje się wyjmować ukazywane miejsca i okoliczności z kontekstu wojennego, lecz agresja wbija się klinem w sielski niemalże krajobraz mikroświatka, po którym poruszają się poszczególne postacie.
Po seansie widzów odbyło się spotkanie z Aleksandrem Kaczorowskim – tłumaczem literatury czeskiej, publicystą, m.in. autorem książek „Praski elementarz”, „Opowieść o Bohumilu Hrabalu”, i „Praskie łowy”. Dialog prowadzony przez Mieczysława Kowalcze przybliżył uwarunkowania, w jakich żyli w czasie wojny i po niej nasi sąsiadów. Gość spotkania jest znawcą czeskiej kultury i jej twórców, stąd wiele ciekawych spostrzeżeń nadawało obejrzanemu filmowi dodatkowych walorów. Samo zorganizowane dyskusji przypomniało mi czasy, w których mając kilkanaście lat, bywałem na projekcjach dyskusyjnego klubu filmowego. Szkoda, że to przeszłość i dobrze, że w Kłodzku ją przypomniano.
Krzysztof Kotowicz
„Listopad z adaptacją” – to był cykl spotkań realizowanych przez Kłodzko 2016, nad którymi patronat medialny sprawował Portal VVENA.PL Relacjonowaliśmy już spektakl „24 października 1942” oraz wernisaż wystawy „Portret wyśniony”. Przydałyby się kolejne „miesiące z…” Pogratulować należy organizatorom.