Znane wszystkim niezwykłe, prawdziwe historie wydawane przez Wydawnictwo Horyzont Znak, poszerzyły się właśnie o ciekawą nowość. „Dzieci dyktatorów” Jeana Christophe Brisard i Claude Quetel miały swoją premierę 8 października br.
Mówi się, że „nie daleko spada jabłko od jabłoni”. Czy dzieci, rosnące na oczach swoich rodziców, niczym winorośle na pięknych polach winogronowych, stają się tym, kim są w przyszłości bo tego pragną same? A może ich działania są nakierowane przez ojców? Może nie znają innego świata od tego, który jest im zaprezentowany, ten w którym de facto się wychowują. Czy człowiek jest zdolny do czynienia zła, bo sprawia mu to przyjemność…? A może to kwestia strasznej osobowości? Wiele pytań pozostawia temat dotyczący dyktatorów XXI wieku, lecz nie tylko obecnych czasów. Reżimy z którymi można spotkać się na kartach historii, doskonale pokazują nam jak wiele zła, wyrządzili, zwykli wydawałoby się, ludzie innym osobom. Co nimi kierowało? Na wiele z tych pytań, odpowiedzi zawarli autorzy książki „Dzieci dyktatorów”.
Czy dyktator taki jak Mao, kiedy jego kraj płonie w ogniach wojny, jest w stanie okazywać uczucia? Czy takowe ma? Bo to on, wysłuchuje z zachwytem operowego śpiewu swojej córki. Z wielu dzieci, których był ojcem, dopiero swoją „laleczkę” Li Na, obdarzył ojcowską miłością. Niby tak silny, odpowiedzialny za niewinnie przelaną krew, Józef Stalin, dyktator, jest ojcem z którego zdaniem nie liczy się córka. Zaś Saddam Husajn już od najmłodszych lat, przyzwyczaja swoje dziecko do obrazu śmierci. Zabiera syna na egzekucje skazańców. Jak może wyglądać psychika dzieci, które obcują z tak drastycznymi scenami na co dzień? Kim mogą być w przyszłości, do czego mogą być zdolne? Jestem przekonana, że gdyby zostały wychowane w zupełnie innym środowisku, ich los potoczyłby się zupełnie w innym kierunku. Chyba, że już w małym sercu dziecka tkwi płomień wojny. Potwór, który rośnie z dnia na dzień, by kiedyś stać się następcą dyktatora. Narzędziem reżimu, stworzonym przez przodków.
Już w małym sercu dziecka
tkwi płomień wojny.
Tak też w niniejszej książce, znajdziecie nie tylko niezwykle interesujące dane dotyczące samych dyktatorów, opisanych z perspektywy ich dzieci, ale także proces przemiany tychże dzieci w następców dyktatury. Nie w każdym bowiem przypadku, wyglądało to w taki sam sposób. Wojna, dyktatura, reżim – są w mojej opinii efektem egoizmu. Uczucia, które niekiedy przebijały się przez okrutne serca dyktatorów, być może były przebłyskami zaspokojenia własnego ego, czymś więcej niż tylko cierpieniem innych. To definitywnie ukazuje, że człowiek, tak naprawdę potrzebuje piękna w swoim życiu. Gorzej tylko, jeśli pięknem dla jednej osoby, staje się coś, co niszczy drugiego człowieka.
„Dzieci dyktatorów” to mocna, dająca do myślenia literatura. Pokazuje, jaki ogromny jest udział rodziców w tym, kim później stają się ich dzieci. Rzuca zupełnie nowe światło na sylwetki twórców czy też kontynuatorów reżimów. Autorzy zawarli w niej wiele ciekawostek, z którymi nie miałam okazji spotkać się dotychczas, a to czyni książkę wyjątkową. Serdecznie polecam. Jak każdą z tej serii. Historie prawdzie Wydawnictwa Znak – to życie, spisane na kartach książek.
Sylwia Grochala-Winnik