Rzuca się w oczy od razu, że fotografie Damiana Grodowskiego pisane są raczej mrokiem niż światłem – to mrok nadaje im substancję i masę, światło jest w tym świecie tylko przelotnym gościem, incydentem, wydobyciem na moment z mroku tego i owego, co i tak za chwilę w mroku naturalnie się pogrąży, bo tam przynależy i tam jest na miejscu i tam jest mu dobrze.
W mroku tym tkwi dawny świat ludzki tj. ludzką ręką uczyniony. Opustoszałe wnętrza, porzucone przedmioty, staroświeckie mechanizmy. Przyrody tam nie ma, nie została zaproszona, jakby nie chciał artysta, żeby się wtrącała.
Wtrącała w osobliwą konfrontację między człowiekiem, jego wytworami i mrokiem. I Czasem. „Bohaterami” zdjęć są rzeczy zużyte, przestarzałe, uszkodzone, niepotrzebne. Rzeczy, na które nikt już nie patrzy, bo i po co? Rzeczy skutkiem czasu wypadłe z obiegu; wypadłe z obiegu – w mrok. Więc może to Czas jednak – odważę się zgadywać – jest zdjęć głównym tematem? Czas, który przecież – jako czas sam w sobie – uchwycić się nie daje. Przypuszczać można, że to Czas tu w masce mroku występuje, występuje przebrany za mrok. Stonowane światło sygnalizuje, że autor decyduje się zachować dyskrecję wobec przedstawianego świata. Nie wyrywa swych przedmiotów z mroku na siłę, nie narzuca ich nachalnie wzrokowi odbiorcy, choć i to mogłoby przecież dać interesujący efekt artystyczny.
Niezwykle odświeżająca jest wystawa Grodowskiego. Zdawałoby się, że o „mroku” czy „ciemności” niby wiadomo wszystko – automatycznie przywołują skojarzenia z końcem, pustką, śmiercią, grozą, niebezpieczeństwem… Okazuje się, że można też inaczej. Damianowi Grodowskiemu udaje się – przepraszam za żarcik – postawić pojęcie „mroku” w nowym świetle. Jego mroki są miękkie, nieagresywne, właściwie dosyć pogodne. Istnieją, bo to naturalne. Istnieją same z siebie i dla siebie – nie po to, by komuś wygrażać czy zagrażać. Jest mrocznie – a jak niby miałoby być? To ciemność przecież jest oczywistym tłem świata, oczywistą jego otuliną. To raczej światło, spojrzenie, jest czymś niecodziennym, nieoczywistym, nadzwyczajnym. Zaburzeniem trwania. Zaburzeniem przelotnym. Nie bójmy się więc ciemności.
Wernisaż wystawy prac. Damiana Gradowskiego „Wiosenne pranie rozwieszone” – piątek – 5 maja 2023 – godz. 17:00 – piwnica Centrum Organizacji pozarządowych (ul. Długa 33) – Świdnica– wstęp wolny
Tekst: Adam Nawierski – antropolog kultury