Zostałam poproszona o napisanie kilku słów o spektaklu, który odbył się 9 marca tego roku na scenie Teatru Miejskiego w Kłodzku. Zajęło mi to nieco dłuższą „chwilkę”, albowiem w pisaniu jestem długodystansowcem. Mielę, analizuję, przeżuwam, każde słowo i emocję.
Tym bardziej kiedy do sztuki, o której mam pisać, mam stosunek osobisty za sprawą osoby, którą – można powiedzieć – znam od dziecka. Ogromnie ucieszyłam się na wiadomość o spektaklu Teatru „Mest” z Warszawy, w którym główną rolę gra Aleksandra Tomaś. Jest osobą o dużym talencie i wielkiej wrażliwości, kłodzczanką, a także absolwentką mojej klasy śpiewu sprzed paru lat. Ola trafiła do mnie któregoś wrześniowego popołudnia i … została 4 lata. Lata, które wielokrotnie owocowały sukcesami festiwalowymi i wspaniałą współpracą. Teraz Aleksandra jest wszechstronną artystką, co potwierdziła występując na deskach naszego Teatru.
Musical intymny „Dolne Partie” idealnie wpisał się w atmosferę okolicznego kobiecego święta, bo traktował dokładnie i dosłownie o kobiecości. Cztery aktorki wprost, ale jednocześnie bardzo delikatnie i z dużym wdziękiem dzieliły się z publicznością tym, co w ich intymnym świecie najbardziej zastanawia, zachwyca, boli czy zawstydza. Rzecz dzieje się podczas warsztatów rozwoju osobistego, gdzie trzy młode kobiety, pod okiem charyzmatycznej instruktorki, powoli otwierają się i opowiadają o swoich najbardziej intymnych sprawach. Cała ekipa spektaklu zadbała o to, by publiczność, która po brzegi wypełniła salę, początkowo lekko onieśmielona, już chwilę później, rozluźniona wybuchała gromkim śmiechem. Wszystko dzięki naturalnym dialogom i piosenkom, które wzbogacały ten niespełna godzinny spektakl. Warto wspomnieć, że reżyser Szymon Turkiewicz jest autorem wszystkich tekstów i muzyki tej sztuki.
Mimo że „Dolne partie” to rodzaj komedii muzycznej, momentami bywało bardzo serio. Myślę, że to odważny i potrzebny akt wypowiedzenia wprost ze sceny tego, o czym często mówi się tylko „na ucho” i rozmawia jedynie w kobiecym gronie. Męska część publiczności usłyszała ile w kobietach jest niepewności, ciekawości i jakie są ich pragnienia, a czego często nie potrafią lub wstydzą się zwerbalizować.
Muszę dodać jeszcze, że wszystkie aktorki fantastycznie poradziły sobie z tematem i wokalnie pięknie władały sceną. Duże wrażenie zrobiła na mnie Anna Maria Guzik (w roli instruktorki) swoją barwą, emisją ale przede wszystkim tzw „pazurem”, który ma w swoim głosie. Aleksandra, już wcześniej przeze mnie wspomniana, świetnie scalała opowieść będąc jej uczestniczką i narratorką jednocześnie. Dla niej Kłodzko to podróż sentymentalna, bo tu stawiała swoje pierwsze artystyczne kroki, ale tak naprawdę debiut, o czym sama mówiła tuż po spektaklu. Ja wspominam nasze dawne spotkania wyjątkowo twórczo. Cieszę się, że wybrała scenę, jako swoje miejsce w życiu, bo widzę dojrzale śpiewającą aktorkę i szczęśliwą młodą kobietę.
Chociaż minęło od spektaklu, który był zapowiadany na portalu VVENA.PL, już dobrych kilkanaście dni, lekkość kreacji, którą stworzyły Magdalena Engelmajer, Monika Pęconek, Anna Maria Guzik i Aleksandra Tomaś na scenie Teatru Miejskiego w Kłodzku na długo zapadną mi w pamięć, a Ola mam nadzieję, wróci tu niebawem z nową propozycją sceniczną. Może monodram, koncert, hm?
Agata Bilińska
Fot: udostępnione przez Teatr „Mest”