>> Przede mną jeszcze długa droga, ale mimo porażek staram się nie zniechęcać i czerpać z życia i swojego talentu pełnymi garściami. Mam nadzieję, że kiedyś uda mi się stanąć na równi z innymi znanymi rysownikami z całego świata i utworzyć coś naprawdę niesamowitego. <<
Tak pisze o sobie 16-letnia Eliza Wódkiewicz, która w świecie sztuki używa pseudonimu Shin Arei, w języku japońskim pisanym znakami kanji oznacza „prawdę” i „milczenie”. Wystawę grafik komputerowych i wykonanych ręcznie przez młodą artystkę oglądać można w Galerii Rotunda w Ząbkowickim Ośrodku Kultury do końca wakacji letnich. Wernisaż wystawy odbył się w ubiegłym tygodniu i niespodziewanie przyciągnął wiele osób zainteresowanych nieznaną w naszej kulturze dziedziną plastyki wywodzącej się z Japonii. Sama twórczyni – w rozmowie z nami – przyznaje skromnie, że wciąż czuje jak wiele brakuje jej umiejętności, ale jednocześnie mówi wprost, iż jej pasja mobilizuje do stałego ich doskonalenia. Oczywiście marzy o wystawie w Japonii, a przede wszystkim o możliwości poznania japońskich twórców. Jak się dowiedzieliśmy od Elizy, Dolny Śląsk, a szczególnie Wrocław, to skupisko polskich miłośników mangi. Dzięki licznym kontaktom nawiązanym w tym środowisku, znajduje kolejne inspiracje i szuka nowych wątków swoich prac. Większość wykonuje na tablecie graficznym, przy pomocy którego tworzy następujące po sobie warstwy grafik. Zanim „obrazek” ujrzy światło dzienne, czasem kosztuje to Elizę całą noc intensywnej pracy, czasem rozkłada ją na dłuższy okres, aby wypracować najlepszą jej zdanien formę. Nie nadaje swoim dziełom tytułów. Sama bowiem uważa, że mangi odbiera się w określonej sytuacji i zawsze każdy człowiek „czyta” je ze swojego punktu widzenia. Zatem „narzucanie” widzowi kierunku myślenia byłoby niewłaściwe.
We wprowdzeniu dowiedzieliśmy się, że Eliza mieszka i uczy się w Dzierżoniowie, gdzie po wakacjach podejmie naukę w liceum. Już od dzieciństwa została „zarażona” bakcylem kultury japońskiej przez swoich bliskich, szczególnie przez – obecnego na spotkaniu – dziadka Mariana Wódkiewicza – znanego w regionie artysty plastyka. Wszystko zaczęło się od „szału na pokemony”, jaki wówczas panował wśród dzieci. Potem były filmy i książki, dzięki którym Eliza pogłębiała swoją pasję. Trzy lata temu mama – także obecna na wernisażu – ofiarowała córce tablet graficzny i od tego czasu także nowe techniki tworzenia prac plastycznych. Dwa lata temu założyła wirtualną galerię na platformie „DeviantArt” oraz na portalu „Tumblr.com”, gdzie można oglądać i komentować prace Elizy. Duży wpływ na rozwój artystyczny nastolatki wywarła Katarzyna Hitohai Wasylak – znana w gronie twórców mangi plastyczka. Wśród oglądających wystawę widoczne było zainteresowanie i ożywione dyskusje. Nie mamy bowiem do czynienia z typowymi grafikami z europejskim, słowiańskim czy polskim rodowodem, lecz ze zjawiskami pochodzącymi z obcej nam kultury. Tym bardziej warto wystawę obejrzeć, aby chociaż zetknąć się z fenomenem japońskiej kultury w polskim wydaniu.
Krzysztof Kotowicz