Trudno, a właściwie nie sposób, oprzeć się lekkiej euforii po zbyt krótkim (ale dzięki temu pozostawiającemu twórczy niedosyt) kameralnym i akustycznym koncercie uczennic i uczniów Szkoły Artystycznej „Open Vocal” w Kłodzku.
Zapowiadane przez VVENA.PL wydarzenie miało miejsce wczoraj w klimatycznej sali koncertowej Muzeum Ziemi Kłodzkiej. Po raz kolejny program w wykonaniu młodych gitarzystów i wokalistek okazał się …zaskoczeniem. Po poprzednich i relacjonowanych przeze mnie na VVENA.PL takich spotkaniach, miałem wrażenie, iż pułap możliwości dydaktycznych i muzycznych talentów jest już tak wysoko, że wyżej nie można. Wczoraj okazało się, że tej granicy – jak się zdaje – nie ma. Jestem pełen podziwu dla tak pięknych owoców pracy Agaty Bilińskiej i Dariusza Czerwenki. Prowadzą Państwo Swoich Uczniów na wysokie poziomy. Oboje nauczyciele życzyli swoim wychowankom, aby emanowali muzyką i do niej stale wracali. Powiedzieli też, jak bardzo chcą kształtować nie tylko technikę gry czy śpiewu, ale i ducha w młodych artystach. Nie będąc znawcą muzyki, czuję tę wewnętrzną energię granych i śpiewanych utworów, ale i maestrię w ich prezentowaniu.
Wczoraj, z okazji zakończenia roku w Szkole Artystycznej „Open Vocal” rozdane zostały świadectwa, pożegnano także uczennice kończące naukę. Przede wszystkim jednak mogliśmy wysłuchać nastoletnich artystów w asyście ich profesorów. Na gitarze zagrali: Klaudia Dziasek („W polu lipeńka” Witolda Lutosławskiego i „Pejzaż” Aleksandra Tansmana) oraz tercet Aleksandra Cichy, Michał Kogut i prof. Dariusz Czerwenka (kompozycja własna bez tytułu i „Roho song” Dariusza Czerwenki). Jako wokalistki swoje umiejętności zademnstrowały: Aleksandra Łabędź („Do kołyski” zespołu „Dżem”), Martyna Sanetra („Against all odds” Phila Collinsa), Julia Topolanek („Chodziłak dolinom” Andrzeja Brandstattera) i Monika Sułkowska („Angel eyes” z repertuaru Elli Fitzgerald). O każdym z występów należałoby napisać przynajmniej odrębny akapit i z krótkiej notki, niniejszy tekst zamieniłby się w elaborat. Pozwolę sobie na dyplomatyczną puentę w postaci stwierdzenia, że to był istny naszyjnik muzycznych pereł – naturalnych młodością i pięknie wyeksponowanych pracą.
Krzysztof Kotowicz
PS: Specjalne podziękowania należą się za piosenki w języku polskim, o co upominałem się w relacji z poprzedniego koncertu. Jednocześnie chcę przyznać, że to, co usłyszałem w języku angielskim było nie mniej poruszające. 😉