Myśli, słowa, nuty, dźwięki, frazy, gesty – to jedne z wielu nośników energii. Jej przesyłanie, jak to jest z każdą energią, wymaga… sieci czy linii przesyłowych. Muzyka wymaga nawet… pięciolinii!
Nie inaczej jest w odniesieniu do twórczej aktywności w Open Vocal Art School. Kłodzkie środowisko wokalno-muzyczne jest nie tylko mocno posadowione, ale ma też stale czynną sieć relacji. Przede wszystkim są to odniesienia pomiędzy profesorami śpiewu i gry, czyli Agatą Bilińską i Roho Konarem a Ich uczennicami (przez jakiś czas pojawiali się w szkole chłopcy, pamiętam to…). Z pewnością należy mieć na uwadze więzi pomiędzy dziewczętami, z których każda jest wokalną (i nie tylko) osobowością, a jednocześnie zdolne są do tworzenia przeróżnych zespołowych konfiguracji na scenie. Nie da się zapomnieć o mniej lub bardziej żywych kontaktach pomiędzy kolejnymi pokoleniami (bywa, że są to rodzeństwa), co buduje pewien rodzaj kapitału scenicznego doświadczenia. Wokół były, są i z pewnością będą w przyszłości osoby oraz instytucje przyjazne, wspomagające i tworzące krąg tzw. „fanów”. Jest zatem – jak z powyższego wynika – całkiem gęsta sieć. Energia może zatem płynąć…
… Tak jak płynęła pod koniec maja, gdy spotkaliśmy się na – zapowiadanym w naszym portalu – szesnastym już koncercie The best of Open Vocal. Kameralna sala kłodzkiego Centrum Aktywności Lokalnej – podobnie jak w latach poprzednich – zamieniła się w stację transformującą gigantyczną muzyczną energię niewątpliwie utalentowanych wokalistek. Tamtego dnia, a właściwie wieczoru, gdy – nie da się ukryć – byłem już całkiem się zmęczony zabieganiem, rozmaitymi problemami, kłopotami cudzymi i swoimi i tym wszystkim, co zdaje się mentalnie mnie „przysypywać”, to okazało się, że w tym, co piękne znaleźć można antidotum. Napisałem o tym pod koniec doby na moim blogu. Mimo upływu czasu i innego emocjonalnego stanu czy otaczających mnie okoliczności, odtwarzając tamto wrażenie, powtórzę, iż moc nagromadzonej w wokalistkach Open Vocal Art. School energii działa. Działa dotąd! O tym wspomniałem na blogu wczoraj.
Przypomnę repertuar artystycznego wydarzenia według kolejności występów: „S’wonderful” – Agata Bilińska; „Nasze drogi”, „We’ve built this city on rock & roll” – Milena Gajek, Maja Bogdał, Kinga Kalisz i Amelia Kalisz; „Wszystko” – Amelia Kalisz (solo) oraz Kinga Kalisz, Maja Bogdał i Milena Gajek; „The show must go on” – Milena Gajek; „Love on the brain” – Zuzanna Kozłowska (solo) oraz Zofia Wierszałowicz, Amelia Wróblewska, Natalia Krycka; „Angel” – Zofia Wierszałowicz; „Beautiful” – Natalia Krycka; „Listen to your heart” – Milena Gajek, Maja Bogdał, Zofia Wierszałowicz, Amelia Wróblewska, Natalia Krycka, Zuzanna Kozłowska; „Psalm stojących w kolejce” – Milena Gajek, Maja Bogdał, Zofia Wierszałowicz, Amelia Wróblewska, Natalia Krycka, Zuzanna Kozłowska Amelia i Kinga Kalisz; „The flame still burns” – Agata Bilińska i Roho Konar. Niektóre utwory zdążyłem zarejestrować amatorską kamerą…
Open Vocal Art School podsumowała swoją roczną działalność. Było rozdanie świadectw oraz wręczenie dyplomów Super Motyli dla osób wspierających na co dzień środowisko – przeplecione gitarowymi miniaturkami Roho Konara. Domyślać się można tylko, iż w myślach i sercach wszystkich zaangażowanych w tę szkolną ideę muzyczną klują się już nowe pomysły, by jesienią znów wrócić na twórczą i sceniczną falę. Póki co – ciepłych i dobrych wakacji!
Każdego dnia potrzebujemy energii do życia – tego zawodowego czy społecznego. Jeszcze bardziej do życia – tego osobistego, wewnętrznego, duchowego. Moc owej energii pozwala nam rozwijać się i to nie tylko w rozumianym przyziemnie aspekcie. Dobrze jest zatem mieć takie miejsca („stacje ładowania”?) i takie chwile, w których twoja, moja, nasza siła znaleźć może nowe zasoby (czasem mówi się o „ładowaniu baterii”).
Open Vocal Art School generuje szczególny rodzaj energii, bo mowa o energii kultury. Zasilają nią ludzi przychodzących na koncerty. Można sobie wybrać ulubioną „częstotliwość” zawartą w danym stylu muzycznym czy aurze wokalu. Da się nawet po długim czasie usłyszeć ów głos, czasem niespodziewanie. I poczuć wówczas nową moc. Za tę moc dziękuję!
RELACJA / FOTO / VIDEO: Krzysztof Kotowicz
Komentarze 2