Zbliżając się do mikołajkowego klimatu, zachęcam do przeczytania urokliwych mini wywiadów z naszymi ulubionymi autorkami. Oto co maja do powiedzenia w temacie Św. Mikołaja, jak wspominają swoje dzieciństwo i czas świątecznych dni.
Agnieszka Walczak-Chojecka
– autorka słynnych pysznych poziomek! „Gdy zakwitną poziomki”
Czy obchodzisz wraz ze swoją rodziną Mikołajki? Dzień ten obecnie, z pewnością różni się od tego dnia w Twoim dzieciństwie… Zdradź nam czym dokładnie?
Zawsze bardzo lubiłam Mikołajki i tak jest nadal. Uważam, że jest coś magicznego i tajemniczego w tym święcie. Jako dziecko dość długo wierzyłam, że to prawdziwy Święty Mikołaj wkłada prezenty pod poduszkę. Oczywiście każdego 06 grudnia starałam się wypatrzeć jak skrada się na paluszkach i podchodzi do mojego łóżka, ale niestety zawsze wcześniej zasypiałam.
Z Mikołajkami w dzieciństwie wiązały się też pewne moje lęki, bardzo obawiałam się, że dostanę rózgę. Pamiętam, że myślałam o tym nawet w lecie. Niestety moje obawy raz się sprawdziły i pod poduszką zamiast wymarzonego prezentu znalazłam sporych rozmiarów gałąź. Nie pamiętam już czym sobie na to zasłużyłam, ale widocznie musiałam coś ostro przeskrobać.
A czym się różni tamto święto od dzisiejszego? Praktycznie niczym oprócz tego, że zamieniły się role i to ja jestem teraz przede wszystkim Świętym Mikołajem dla mojej córki.
Czy prezenty otrzymuje tylko Twoja córeczka, czy wzajemnie obdarowujecie się upominkami?
W moim domu jest zwyczaj wzajemnego obdarowywania się, w związku z tym w nocy z piątego na szósty grudnia jest śmieszne skradanie się, by podłożyć prezent. Ja chodzę spać najpóźniej z rodziny, więc staję się Mikołajem w nocy. Podkładam mężowi i córce upominki po poduszkę, po łóżko, albo do butów, a nawet w rękawy kurtek. Ogromną radość sprawia mi patrzenie na to, jak Gabrysia z zachwytem na twarzy odkrywa kolejne upominki. Pod moją poduszkę prezenty trafiają pewnie nad ranem, bo wtedy śpię jak zabita. Tak czy inaczej rozpakowywanie i oglądanie upominków odbywa się zawsze wspólnie, każdy musi pokazać co dostał. Wszyscy lubimy ten moment. Miło odkryć, że ktoś o nas pamiętał i uznał, że aż tak bardzo niegrzeczni nie byliśmy. Jednak najprzyjemniejsze jest patrzenie na radość innych.
Małgosia Małgorzata Warda
– autorka książek, w których poruszane są naprawdę trudne tematy! Jej ostatnia powieść to „Miasto z lodu”
Jak wygląda dzień Mikołaja u Ciebie w domu? Prezenty rano czy wieczorem? A może dopiero kupujesz je w tym dniu, aby były gotowe na wieczór?
Na Mikołaja nie wystawiamy skarpetek, jak to jest praktykowane w wielu domach, ale za to przygotowujemy miski na prezenty Oczywiście dzieje się to wieczorem, 5 grudnia. Kiedy je kupuję? W tym roku zorganizowałam się dużo wcześniej niż zwykle, ponieważ już kilka tygodni temu. Sylwia marzyła o figurkach z bajki Pingwiny z Madagaskaru. Przyznam, że bawię się na tej bajce równie dobrze jak ona. Schowane, leżały więc, czekając na wczorajszy wieczór.
Pozostawiasz prezenty córeczce kiedy ona nie widzi, tak aby myślała że to prawdziwy Mikołaj?
Oczywiście udajemy z mężem, że Mikołaj istnieje naprawdę. Nigdy w życiu nie odebrałabym mojej córce magii świąt.
Barbara Sęk
– autorka m.in. książki „Dlaczego ona”
Czy tradycja Mikołajek obecna jest w Twoim domu?
Oczywiście. Była, jest i będzie obecna, bo przecież tradycje są genetyczne. Tak jak ja kiedyś, mój syn przed szóstym grudnia zawsze gruntownie sprzątał pokój, rysował, wyklejał, a gdy był już starszy, pisał listy. Dodatkowo, moim zwyczajem, przygotowywał poczęstunek dla zmęczonego podróżą poczciwego staruszka. Mleko lub kakao, ciasteczka, cukierki, kanapki z dżemem lub serem topionym. W tym roku, w okolicach listopada, stwierdził, że przez osiem lat był oszukiwany, bo Mikołaj istnieć nie może. Te wszystkie legendy o nim są niewiarygodne i nielogiczne i że rodzice nie powinni się opychać nocami. Mikołaj, gdyby istniał, ukarałby ich za kłamstwo i łakomstwo. Dlatego tegoroczny Mikołaj jest dla mnie tak samo wspaniały, jak i smutny. Z jednej strony jestem dumna, że mam w domu byka, dużego chłopca, który nie da sobie kitów wciskać i umie wyciągać wnioski. Z drugiej strony jest mi smutno, bo wiem, że już wkroczył na prostą ścieżkę do dorosłości i logiczne, analityczne myślenie, związki przyczynowo-skutkowe, zwykła rzeczywistość, real pozbawiają go złudzeń. On traci wiarę, ja tracę syna. Dorośleje mi nieubłaganie.
Jakie jest Twoje najprzyjemniejsze / najpiękniejsze wspomnienie związane z Mikołajem (może z dzieciństwa)?
Północ. Mój brat wychyla się za ramę łóżka, spogląda na mnie z góry, z pierwszego pierwsze. Nie pozwala mi zasnąć. Mówi, że nie wolno mi zmrużyć oczu, bo nie zobaczę Mikołaja. Twierdzę, że prezenty podkladają rodzice i nie zrobią tego, jeśli nie usnę. W tym momencie do pokoju wchodzi Mikołaj. Ma taki sam brzuch jak tata. Starszy ode mnie Artur zwija się ze śmiechu. Nie wiem dlaczego. Wykonuje kilka poleceń Mikołaja. Ten pyta go, czy dotrzymał tajemnicy. Oboje dostajemy prezenty. Lecę do pokoju rodziców powiedzieć im, że on tu był, istnieje naprawdę, naprawdę istnieje. I czyta listy, które zostawiam na parapecie. Chwalę się tylko mami. Tata musiał gdzieś nagle wyjść. W ważnej sprawie.
Basia dzieli się z nami także swoją druga pasją!
Gram także w teatrze dziecięcym (Teatr Otwarty). Ta tradycja jest więc również kultywowana zawodowo. Nie tylko w domu. Gorący okres. To zdjęcie ze spektaklu „Abyś Mikołaju nie zapomniał o Stasiu małym”, granego w ubiegłym roku dla Polonii w Stavanger (Norwegia). Ja w środku, w roli Zosi, która ze swoimi pluszakami późną nocą wyrusza na poszukiwanie Mikołaja, aby przypomnieć mu, żeby obdarował także dzieci z domów dziecka, które niewiele mają zabawek.”
Ewa Bauer
Jak wyglądały Mikołajki w Twoim dzieciństwie? Czym różnią się od obecnych?
Od samego rana, 6 grudnia, czekaliśmy na św. Mikołaja. Co roku wyobrażaliśmy sobie, że tym razem uda nam się go zdemaskować. I zawsze przychodził wtedy, gdy akurat czymś byliśmy zajęci w drugim pokoju. Wiedzieliśmy o tym, bo w domu był przeciąg. Musiał otworzyć sobie okno, w pośpiechu podrzucić worek z prezentami i lecieć dalej, do następnych dzieci. Co ciekawe, moim dzieciom też podrzuca prezenty w podobny sposób. Św. Mikołaj jest bardzo zapracowany w tym dniu, nie ma czasu wpaść na pogaduchy
Czym przede wszystkim mikołajki z dzieciństwa różnią się od obecnych?
Ewa Bauer: Obecnie Mikołaj przychodzi kilka razy i w różnych miejscach. Trochę wprowadza to chaos. Ale tłumaczę dzieciom, że nie może być wszędzie jednocześnie, stary też jest i czasem coś zapomni albo pomyli adresy…
O jakim prezencie marzysz w tym roku?
Ewa Bauer: azwyczaj piszę w liście do Św. Mikołaja o prezentach praktycznych, przyziemnych, jak kosmetyki czy perfumy, ale uwielbiam dostawać ręcznie robioną biżuterię czy coś z rękodzieła. Sama próbuję coś działać w tym kierunku, ale daleko mi do artystki, a ludzie potrafią naprawdę wyczarować cuda.
Katarzyna Zyskowska – Ignaciak
– autorka, w mojej opinii jednej z najlepszych książek tego roku ” Ty jesteś moje imię”.
Najpiękniejszy prezent od Mikołaja dla Ciebie?
Były lata osiemdziesiąte, miałam może z siedem, osiem lat. W sklepach wszystko na kartki, na półkach ocet. Tymczasem ja marzyłam o pięknych bielutkich łyżwach – chciałam zostać medalistką olimpijską w jeździe figurowej na lodzie. Nie wiem, skąd Mikołaj wytrzasnął te wytęsknione łyżwy, ale je dostałam. Co prawda czarne i trochę za ciasne (może dlatego ostatecznie nie jestem olimpijką), ale w tamte święta byłam najszczęśliwszym dzieckiem w całych demoludach.
Prezent, którym kogoś obdarowałaś, a który sprawił, że byłaś z tego dumna?
Nie przypominam sobie takiego jednego, wyjątkowego prezentu, pewnie dlatego że w ogóle obdarowywanie bliskich jest niezwykle przyjemne. Ale dochodzę do wniosku, że najwdzięczniejszymi „biorcami” mikołajowych prezentów są dzieci. Od paru lat mam syna i w chwili otwierania prezentów najbardziej mnie wzrusza obserwowanie jego radości.
O jakim prezencie marzysz w tym roku?
Zapewne jak każdy marzę o zupełnie prozaicznych rzeczach: o zdrowiu dla najbliższych, o spokoju, bezpieczeństwie. A gdybym mogła poprosić o coś tylko dla siebie… Chętnie otrzymałabym voucher na kurs zimowej turystyki wysokogórskiej (a co za tym idzie: czterodniowy urlop od pisania. Niemniej jeśli dostanę skarpety, to też się ucieszę.
Wszystkim autorkom bardzo dziękuję za wywiady, a także życzę spełnienia wszelkich marzeń, tych małych i tych, które z pozoru wydawać by się mogły są niemożliwe do spełnienia!
Sylwia Grochala-Winnik