Odbijające w lustrze odbicie Nataszy, mogło świadczyć o tym, że jest kobietą spełnioną. Zawodowo – bo miała większość udziałów dobrze funkcjonującej firmie, nie brakowało jej dóbr materialnych, prywatnie – była żoną, na pozór wydawać by się mogło szczęśliwą żoną. Elegancka, mieszkająca w mieszkaniu na wysokim poziomie – czego mogła od życia chcieć więcej? Czy jednak stając się odbiciem w lustrze, a idąc dalej będąc odbiciem drugiego człowieka, odtworzeniem czyichś wyimaginowanych pragnień można być naprawdę szczęśliwym? Gdy spełnia się ciągle, bez przerwy oczekiwania innych…
Gdy poznajemy Nataszę, przeżywa ona trudne chwile. Od godziny jest singielką. Ponowie. Wzięła rozwód. Jej mąż, a w zasadzie były mąż jest typem człowieka, z którym osobiście nie umiałabym żyć. Zasadniczy, niedostrzegający jej, wytykający najmniejsze błędy. Nie był taki zawsze… ale o tym dowiadujemy się z analizy wspomnień bohaterki. Jej retrospekcja pozwala na dokładne poznanie nie tylko osoby jej byłego męża, ale przed wszystkim, wielu czynników jej życia, które uformowały ją, wyrzeźbiły z niej kobietę, taką jaka jest teraz. Kiedy filary podtrzymujące stabilność poukładanego życia, nagle zaczynają się walić, zdaniem Nataszy najlepszym wyjściem z sytuacji jest zostawienie za sobą tego, co ciąży na sercu. Bierze więc do ręki stary, piękny album i zapala ogień w kominku. Ogień, którego płomienie mają oczyścić jej życie.
Wyjściem z sytuacji jest
zostawienie za sobą tego, co ciąży na sercu
„Jeszcze raz, Nataszo” to powieść pełna wspomnień i historii, które ożywiają twarze i sytuacje zastygłe na zdjęciach. A każde z nich to cząstka lustra, w której odbija się życie głównej bohaterki. Ze starych zdjęć, które przypominają Nataszy zdarzenia z jej życia, bolesne zawody, rozczarowania, niepewność, ale także zaskakujące radości i miłość dowiadujemy się jak przez całe życie kształtował się jej obraz i osobowość. Metamorfoza do której przyczynili się bardzo wymagający rodzice, tajemnica rodzinna, nieudany związek i nadzieje na kolejny… przemieniła ją z wątłej, cichej i podporządkowanej dziewczyny będącej tylko odbiciem czyichś pragnień w silną i walczącą kobietę, spełniającą swoje marzenia.
Bohaterów swojej książki, autorka – Karolina Wilczyńska – wykreowała bardzo wyraziście. Nie ocenia ich jednak, pozostawia na ten zabieg swoim Czytelnikom. Postaci książki są dokładnie przedstawione na płaszczyźnie wielu sytuacji, dzięki czemu poznajemy ich z wielu stron, w różnych perspektywach. To nadaje książce szyku i dosłowności. Nie da się ukryć, że fabuła książki nie powiela standardów tak często pojawiających się w książkach literatury kobiecej. Niby prosta rzecz – kobieta bogata, której niczego nie potrzeba, niespodziewanie zostaje sama. Jednak autorka przedstawia historię swojej bohaterki w niezwykły sposób, bo poprzez harmonię wspomnień zapisanych na starych fotografiach. Niebywała struktura książki zaskoczyła mnie pozytywnie. Każdy bowiem rozdział poprzedzony jest opisem fotografii, która w jakimś stopniu zmieniła życie Nataszy. Książkę czyta się bardzo szybko, ponieważ w takim również tempie toczy się w powieści akcja. Jest to jednak książka, której nie powinno czytać się szybko, a raczej delektować się doborem słów i językiem jakim książka jest napisana. Książka Karoliny Wilczyńskiej przywołuje mimowolnie nasze wspomnienia, działa na emocje i wyobraźnię. „Jeszcze raz, Nataszo” stała się dla mnie książką przypominającą, że najlepszym człowiekiem jest się wtedy, gdy po prostu jest się sobą. Bardzo, naprawdę bardzo polecam.
Sylwia Grochala-Winnik