Ile warte jest ludzkie życie? Z pewnością więcej niż wyznawane przez człowieka ideologie, bogactwa, które posiada. Życie tworzą chwile, przyjaźnie, miłości. O te warto walczyć. A tych w książce nie brakuje. Ale czy walka sprowadzająca świat do wojny czemuś służy? Czy może tylko sieje strach i niszczy?
Sielskie życie Ritterów, którzy zamieszkują Mazury, teren dawnych Prus, przerywa wojna. Losy tej rodziny poznajemy od 1920 roku. Czytamy o życiu Martina Rittera, od którego wszystko się zaczyna. Wtedy właśnie został pastorem zboru luterańskiego. Po kolei poznajemy także losy jego potomków. Jednak najbardziej uwagę czytelnika zwraca fakt, że jest to baśniowa powieść o nietuzinkowych kobietach. Autorka książki „Ritterowie” wdraża nas w magiczny świat pełen porównań, epitetów, metafor, przez co czytelnik odpływa myślami w baśniowe, choć niekiedy mroczne zakamarki fabuły.
Akcja, nabiera tempa niespiesznie, warto cierpliwie czekać na jej rozwinięcie. Anna, praprawnuczka Martina Rittera, która przybywa na Mazury w poszukiwaniu informacji o przodkach jest główną bohaterką. Dzięki temu, że historia toczy się w dwóch płaszczyznach czasowych, poznajemy także losy Grete – żony pastora, kobiety dumnej i mądrej, Annie, która w tych trudnych ideologicznie czasach wojennych, pokochała Niemca. Dążącej do wyznaczonych sobie celów, niezwykle ambitnej Wiktorii. Każda z nich jest inną, każda wewnątrz siebie pragnie i marzy o pięknej przyszłości. W powieści, Patrycji Pelicy, nie brak przede wszystkim emocji. Nie jest to zwykła książka, w której czytelnik znajdzie ciekawą fabułę. To historia wzbudzająca prawdziwe uczucia, poruszająca głęboko ludzkie pragnienie piękna. Niemniej jednak jest to powieść, w której wojna niczym niszczycielka tychże emocji, rujnuje wiele piękna, jakie wokół siebie na przestrzeni lat, wykreowali ludzie.
Wojna niczym niszczycielka
rujnuje wiele piękna.
Patrycja Pelica, stworzyła nie tylko dobrą, mocną fabułę, ale też bohaterów, których długo będę pamiętać. W powieści „Ritterowie” zachwyca wiele szczegółów, od samej okładki, poprzez styl pisania, aż po nienamacalną, a jednak wyczuwalną melancholię, zbliżającą czytelnika do świata z opowieści, jaką snuje dla nas autorka. Ta powieść ma duszę.
Sylwia Grochala-Winnik