Z książkami Renaty Kosin wiąże się wiele pięknych wspomnień. Od Dolnego Śląska po samo Podlasie. To tam pierwszy raz spotkałam tę niezwykłą autorkę i poznałam jej twórczość. Na koncie Renaty Kosin jest już pięć powieści. Mnie najbardziej urzekły „Tajemnice Luizy Bein”. Do tej chwili. Bo… „Sekret zegarmistrza” to długo wyczekiwana przeze mnie powieść autorki, która urzekła mnie tajemniczą i zawiłą fabułą, jeszcze bardziej.
W najnowszej powieści, autorka stworzyła klimatyczną aurę, pasującą do jej upodobań. Nie zapominajmy przecież, że to konkretne tajemnicze i niezwykłe „zapalniki” nadają rozpędu historiom kreowanym bystrym piórem autorki. Tym razem w fabule pojawia się „oko opatrzności”, które to chciałoby kierować losem bohaterów. Czy jednak bohaterowie na to pozwolą?
Lena wraz z córką mieszka w dworku, który odziedziczyła po swoich przodkach. Dziadkowie byli dla niej bardzo ważnymi osobami. Nawet po latach trudno jej pogodzić się z ich śmiercią. Dzieciństwo kojarzy się jej m.in. z tykaniem zegarków, które naprawiał dziadek – zegarmistrz. Dziś, w pięknym, ale starym opakowaniu po czekoladkach kilkadziesiąt zegarków – na pasku, na łańcuszku, złotych, grawerowanych, prostych i zdobionych – tyka na pamiątkę tamtych lat. Spośród wielu, szczególnie jeden, z wygrawerowanym monogramem intryguje bohaterkę powieści. Co łączy go ze starym dziennikiem z 1884 roku oraz carskim mundurem? Dlaczego nazwisko Emilie de Fleury nie było dotąd znane Lenie, a wszystko wskazuje na to, że właśnie ona jest autorką nadpalonego dziennika znalezionego w dworku, w domu Śmiałkowskich. Lena, chcąc odgadnąć odpowiedź na nurtujące ją pytania, rozpoczyna własne śledztwo, a ono wprowadza ją w niezwykłą, ale i niebezpieczną przygodę. Grę, która ma toczyć się w Prowansji. Kto by przypuszczał, że odpowiedź znajdzie jednak w zupełnie innym, bliskim jej sercu miejscu? Kiedy nasza bohaterka z całych sił pragnie rozwikłać rodzinną zagadkę, ktoś sprytnie i skutecznie miesza w jej planach. Komuś bardzo zależy, aby sekrety nigdy nie wyszły na jaw.
Wszystko wskazuje na to,
że właśnie ona jest autorką
nadpalonego dziennika znalezionego w dworku.
„Sekret zegarmistrza” – najnowsza powieść Renaty Kosin, choć intrygująca i tajemnicza w swojej fabule, ukazuje czytelnikom wielką siłę miłości. Każdy z nas ma prawo ocenić, czy Lena podejmuje właściwe decyzje. Czy powinna brnąć dalej w kręte ścieżki przeszłości, licząc się z tym, że ta droga może okazać się bolesna, bardziej niż jej się wydaje. Siła miłości, ale też siła wybaczania – to istotna kwestia „Sekretu zegarmistrza”. Do czego zdolny jest człowiek by chronić swoich bliskich? Czytając tę powieść, co nieco się o tym dowiecie.
Urzekła mnie w powieści pasja bohaterki. Biżuteria, którą tworzyła – a były to niezwykłe cuda! Tykające, tak bardzo inne, unikaty dla niezwykłych osób. Choć to hobby Leny, tak drobny niby szczegół, nadał książce Renaty Kosin dodatkowego smaczku – takiego, który lubię! Renata Kosin kolejny raz wprowadza nas w świat pełen tajemnic, intryg i zagadek. Niebezpieczeństwa czyhają na każdym kroku, ale dążenie do celu, wytrwałość, niosą za sobą sukces. Sprawne pióro autorki i ciekawa fabuła, powodują, że książkę czyta się płynnie, co jest bardzo istotne – w dobrych lekturach. A ta z pewnością taką jest! Myślę, że Renata słynie już z powieści, w których rodzinne tajemnice uwodzą nas, igrają z naszymi emocjami, gdzie gniew, strach i radość stoją na granicy naszych umysłów. I pewnie, jeszcze nie raz, nie dwa – ta autorka nas pozytywnie zaskoczy! Nie można też nie wspomnieć o pięknie zbudowanym portrecie Podlasia. Dla Renaty Kosin, jest to miejsce niezwykłe i w swoich książkach, stara się (a z przekonanie stwierdzam, że się jej to udaje) ukazać choć skrawek swojego nieba, nam, czytelnikom. Podpisuję się pod tą opowieścią. Długo na nią czekałam i stwierdzam z uciechą, że się opłacało.
Sylwia Grochala-Winnik
FOT (ikona): renatakosin.blogspot.pl