„Śnieg przykryje śnieg”, to najnowsza powieść kryminalna Levi Henriksen, do przeczytania której zapraszam. Jedna z najbardziej oczekiwanych książek, które ukazać się mają z początkiem 2015 roku, kusi w swoich opisach mrocznymi tajemnicami, a także psychologicznym thrillerem, który stanowić ma rzekomo główny motyw fabuły. Jednak, jeśli tego oczekujecie od tej pozycji książkowej, po przeczytaniu możecie czuć niedosyt. Książka, choć bardzo ciekawa, zawiera w sobie więcej wątków obyczajowych niżeli aromatycznego i mocnego thrillera.
Dan Kaspersen, główny bohater właśnie wyszedł z więzienia. Skończył odsiadywać wyrok za przemyt narkotyków. Życie jednak rzuca mu kolejne kłody pod nogi.Wraca do rodzinnego domu, na pogrzeb brata, który prawdopodobnie popełnił samobójstwo. Dan nie chce w to jednak wierzyć. Czy jego rodzony brat miałby powody do tego, aby odebrać sobie życie? Co kryje się za tym smutnym i mrocznym zdarzeniem? Bohater bardzo przeżywa śmierć brata, wini siebie za to, że nie był obecny w jego życiu wtedy, kiedy ten go potrzebował. Gdy w ostateczności próbuje uciec od rodzinnych problemów i sprzedać posiadłość, w jego życiu pojawia się Mona Steinmyra. Kobieta. Powód dla którego Dan postanawia zostać, albo przynajmniej odłożyć w czasie swój wyjazd. Jego obecność, a tym samym zainteresowanie życiem brata powoduje, że odkrywane są kolejno tajemnice. Jest jednak ktoś, komu bardzo zależy na tym, aby tajemnice, które wychodzą na jaw, nie ujrzały światła dziennego.
Co kryje się za tym smutnym
i mrocznym zdarzeniem?
Fabuła bardzo ciekawa, wciągająca, tego nie da się ukryć. Autor znakomicie przygotował się w kwestii portretów psychologicznych swoich bohaterów, dzięki czemu historia wydaje się realna i bardzo rzeczywista. Dobrze poprowadzona narracja sprzyja szybkiego czytaniu i nadaje tempa, zwrotności akcji.Składając w całość sposób pisania, zaplecze zawarte w książce, należy przyznać, że książka warta jest przeczytania. Niemniej jednak nie jest to, jak wynika z opisów mocny thriller, a na pewno nie psychologiczny.
Prawdą jest, zasłyszane przeze mnie od jednego z polskich autorów zdanie „…każdy kryminał jest przecież obyczajową książką, niczym innym. Zawiera w sobie tylko więcej mocy – kryminału”. Jednak „Śnieg przykryje śnieg” chociaż jest ciekawą książką tej mocy ma zbyt mało, by określić go mianem thrillera. Tajemnica skrywana na kartach książki, proces oswajania się ze śmiercią, utratą, poznawaniem nowego, uczeniem się miłości i szukaniem swojej drogi to świetne wyznaczniki dobrej książki, ale obyczajowej. Zatem drogi Czytelniku jeśli szukasz mocnych wrażeń, tu ich nie znajdziesz. Ale przeżyjesz ciekawą, wartą pochylenia historię, do której, kto wie będziesz chciał jeszcze wrócić.
Sylwia Grochala-Winnik
Ikona (fot): Janusz Pawłowski – Lodospady w Głuszycy