Szczęściem Fryderyka Chopina jest między innymi to, że za jego czasów nie wynaleziono maszyny do zapisywania dźwięków. Gdybyśmy dzisiaj mieli możność wysłuchania jego gry, mogłoby się okazać, iż nie jest on najlepszym interpretatorem swoich dzieł, jak to ma miejsce w przypadku Ryszarda Straussa, Igora Strawińskiego czy Karola Szymanowskiego. Chopin mógłby wówczas stracić którąś ze swoich tajemnic…
Dociekanie więc jak grał i jakim był pianistą, co jest zajęciem szalenie frapującym, szczególnie w kontekście jego własnej, skomplikowanej i jednocześnie prostej muzyki, z konieczności musi opierać się na analizie dzieł i wypowiedzi wielkiego Polaka, opinii słuchaczy, oświadczeń uczniów i krytyków muzycznych, zapisów pamiętnikarskich i epistolarnych. Na słabości pianistyczne sam czasem wskazywał, kreśląc na przykład: „Piszę nie wiedząc co moje pióro bazgrze, gdyż w tej chwili Liszt gra moje etiudy i przenosi mnie poza obręb rozsądnych myśli. Chciałbym mu wykraść sposób wykonywania moich własnych utworów”.
Jak grał Chopin? Tego nie wiemy! Z pewnością jednak interpretacje jego odznaczały się wyjątkową duchowością. Uczeń mistrza z Żelazowej Woli Henry Peru napisał, że „[Chopin] mógł grać dwadzieścia razy ten sam utwór i słuchano go zawsze z tym samym zachwytem”. Prawdopodobnie przesłanie zawarte w przedstawianych utworach było tak silne, przekonujące i jednoznaczne, że słuchacze mimowolnie poddawali się jego oddziaływaniu. Zjawisko to można sobie uzmysłowić czytając opisy koncertów Ignacego Jana Paderewskiego, który całego siebie oddawał we władanie muzyki, tworząc wraz z nią jedność. Chopin obdarzony był charyzmatem proroctwa muzycznego, co widoczne jest w każdej jego kompozycji, i co zapewne znamionowało jego wykonawstwo. Wysoki poziom intelektualny zaś powodował, że sens, przesłanie, ideę każdego utworu widział on wielopłaszczyznowo. Stąd mógł grać dane dzieło za każdym razem inaczej, a mimo to, przekazywać je odbiorcy w kształcie doskonałym. Podobną cechę miał wielki pianista polski Józef Hofmann: potrafił on tę samą kompozycję wykonać wiele razy w diametralnie różny sposób, a jednak za każdym razem twórczo i fascynująco, w każdym wariancie wykonawczym dając interpretację jedynie właściwą…
Chopina spowija mgła tajemnicy we wszystkich przejawach jego działalności. Mimo dociekań kilkunastu pokoleń uczonych, mimo analitycznemu rozbiorowi każdej nuty przezeń postawionej, mimo egzegezie najmniejszej informacji na temat jego gry, wciąż nie udaje się nam wydrzeć mu tajemnicy ani aktu twórczego, ani aktu wykonawczego. Niejednokrotnie odnosimy wrażenie, że już prawie bliscy jesteśmy jej ujawnienia, gdy tymczasem obiekt naszego poznania oddala się tworząc ten sam dystans, jaki mieliśmy na początku. Bardzo pięknie opisał to nadzwyczajne zjawisko w „Notatkach o Chopinie” francuski noblista Andre Guid: „Za sprawą jakiegoś dziwnego przeznaczenia, którego nie zaznał nikt inny, Chopin tym bardziej wymyka się poznaniu, im więcej jego wykonawcy wkładają pracy by go poznać. Z mniejszym lub większym powodzeniem można interpretować Bacha, Scarlattiego, Beethovena, Schumanna, Liszta lub Faurego, i nie da się sfałszować ich znaczenia. Zdradzić można tylko Chopina: głęboko, wewnętrznie i wynaturzyć zupełnie”.
Święta chopinowskie w Dusznikach, znane dzisiaj przez cały świat muzyczny pod nazwą Międzynarodowych Festiwali Chopinowskich, zainicjowano w 1946 roku, gdy dopalały się jeszcze zgliszcza zrujnowanych miast przez ledwie zakończoną drugą wojnę światową. Impuls do organizowania festiwalu dał Ignacy Potocki, współzałożyciel Zarządu Uzdrowisk Dolnośląskich. „Miał to być pierwszy po wojnie festiwal – napisał Potocki w liście do Andrzeja Merkura w 1994 roku – co miało niemałe repolonizacyjne, patriotyczne i interpretacyjne znaczenie dla naszego społeczeństwa, które nowo przybyłe na ten obszar nie czuło się jeszcze dość u siebie”. Dlaczego na chopinowskie święto wybrano dusznicki kurort? – ponieważ bawił tu Chopin, upamiętniając swój pobyt pięknym darem serca… Z sierpniu 1826 roku z polecenia lekarzy warszawskich i profesora Józefa Elsnera, dla podreperowania wątłego zdrowia, do Dusznik przybył Fryderyk Chopin. Z Warszawy wyruszył 28 lipca. Towarzyszyły mu matka oraz siostry (Ludwika i Emilia). Trasa wojażu wiodła przez Błonie, Sochaczew, Łowicz, Kutno, Kłodawę, Koło, Turek, Kalisz, Ostrów, Międzybórz, Oleśnicę, Wrocław, Niemczę, Ząbkowice i Kłodzko. W Dusznikach Chopin czuł się dobrze, okolice mu się podobały, jedynie beztroski pobyt ograniczały zalecenia doktorów, nakładające na szesnastoletniego młodzieńca przestrzeganie zaordynowanej kuracji. Swoje wrażenia z pobytu w uzdrowisku zawarł w dowcipnie skreślonych listach do kolegi szkolnego Wilhelma Kolberga i profesora Józefa Elsnera.
72. Międzynarodowy Festiwal Chopinowski w Dusznikach-Zdroju odbędzie się w dniach 4 – 12 sierpnia 2017 r. Szczegółowy program znajdziecie klikając TUTAJ. Wszystkie koncerty odbędą się w Dworku Chopina. Zapraszamy.