Demokracja rzekomo trwa, gdy trwa trójpodział władzy. Niepostrzeżenie, ale i nieodwołalnie w przestrzeni publicznej swoją rolę coraz mocniej zaznacza jednak władza czwarta – media.
Co więcej, z racji swoich przemożnych i wszechogarniających wpływów ubiega się o prymat. Obok gremiów ustanawiających prawo i organów wdrażających je w praktykę oraz ciał działających w imieniu prawa mamy media. Ich rola, od opisywania zdarzeń czy procesów i komunikowania ludzi, zdaje się niekiedy zmierzać w kierunku kreowania rzeczywistości i sterowania świadomością odbiorców.
Przypomnijmy w telegraficznym skrócie fakty. Na początku John Locke – empirysta i liberał sformułował w „Dwóch traktatach o rządzie” konieczność rozróżniania władzy ustawodawczej i wykonawczej. To działo się w 1689 r. Filozof, prawnik, wolnomularz i oświeceniowy pisarz Charles Louis de Secondat, baron de La Brède et de Montesquieu w dziele „O duchu prawa” w 1748 r. dodał władzę sądowniczą. Od tego czasu mamy do czynienia z rodzajem kultu trójpodziału władzy jako rzekomej gwarancji systemu demokratycznego.
Jak do tego w istocie zabetonowanego schematu ma się wspomniana na wstępie, coraz dynamiczniej ewoluująca formatami i technologiami, „władza czwarta”, której dysponenci faktycznie tworzą system mediokratyczny? Debat na ten temat nie brakuje, choć upowszechnianie ich konkluzji raczej nie jest modnym trendem. Może dlatego, że ci uczestnicy infosfery, którzy są tak naprawdę odbiorcami, a traktowani są jak klienci czy konsumenci, mogliby zapragnąć innej roli dla siebie?
- To nie wolność przynosi prawdę. To prawda daje wolność. A prawda jest ograniczona, fałszowana, preparowana w życiu publicznym, w polityce, w mediach. Została przywrócona „wolność mowy” – jakby powiedział Cyprian Kamil Norwid – a nie wolność słowa.
- Uczestniczymy w kłamstwie mediów bez świadomości i chęci uczestnictwa. Uczestniczymy poprzez ekran telewizyjny, radiową plotkę czy fałszywą informację prasową. Więcej, powtarzamy kłamstwo dalej, dodając mu świadectwa własnej wiarygodności. Jak więc czytać, słuchać, patrzeć?
- Z manipulacją mamy do czynienia wtedy, gdy ktoś wpływa na czyjś obraz rzeczywistości. Wpływ jest po to, aby zniekształcić informację i ograniczyć cudze decyzje. Decyzje są wtedy nieautentyczne, bo nie są podejmowane w prawdzie i wolności. Warunkiem skutecznej manipulacji jest jej niedostrzegalność. Dają się zmanipulować ci, którzy z reguły są otwarci i posiadają szczególne zaufanie do słowa przekazu.
W bardzo przystępnej formie tekstowej, okraszonej trafnymi, choć symbolicznymi ilustracjami, w 1994 r. Krystyna Czuba książką „Media i władza” opisała wykuwaną wtedy w Polsce, ale już ukształtowaną na docelowy system naczyń połączonych, postać czwartej „władzy”, za jaką miały zewnętrznie uchodzić media (wtedy jeszcze o pozycji internetu nie śniło się u nas). Jedni nazywali je „środkami masowego przekazu”, inni promowali nazwę „środki społecznego przekazu”, bo w zasadzie te dwa sposoby traktowania – publikatorów” czy „mediów” były na początku III RP widoczne najbardziej.
Chociaż Autorka – siłą rzeczy – nie analizowała wpływu internetu ze wszystkimi znanymi nam dzisiaj ewolucjami tego instrumentu technologii informacyjnych, to spostrzeżenia dają się aplikować także do zjawisk, jakie znamy z sieci, tyle, że są one zwielokrotnione…
- Słowo jest podstawowym sposobem kontaktów pomiędzy ludźmi. Nadaje i charakter ludzki, pozwala je pogłębić i uczynić porozumieniem. Co więcej, w odczuciu ludzkim słowo posiada moc twórczą przemieniającą rzeczywistość. Słowem można „wyczarować” najbardziej pozytywne przeżycia. Słowem – można także zabić i unicestwić.
- Dziś trudniej niż kiedykolwiek uzgodnić wspólne znaczenie i rozumienie słów. Słów, choćby najważniejszych, od których zależy los człowieka i całych społeczeństw. Dla przykładu słowa: miłość, wolność, sprawiedliwość – dla wielu ludzi znaczą co innego. Konieczna staje się więc nieufność wobec słów. Tymczasem przekaz informacyjny odbywa się niemal wyłącznie za pomocą słowa.
To ostatnie stwierdzenie, po trzydziestu latach nie do końca oddaje stan faktyczny, bo coraz częściej przecież media to… obrazki. Chociaż fotografia, video czy transmisja powstają za pomocą obiektywów, to z ich obiektywizmem już można i trzeba częstokroć polemizować. Niestety media społecznościowe, wbrew nadziejom optymistów, deficytu obiektywizmu nie uzupełniły, lecz pomnożyły subiektywizmy. Są nawet niepozbawione racjonalnej argumentacji głosy, że to „media antyspołecznościowe”
Kreatorzy mediów (nie zawsze są to dziennikarze, ale i oni wdają się w ten proceder) są skłonni podawać informacje nieprawdziwe, nieważne lub marginalizując prawdziwe czy ważne. Pojawiają się w mediach treści wieloznaczne, przez co trudne do zrozumienia lub generujące polaryzację wśród odbiorców. Są też informacje preparowane, aby wywołać emocjonalne reakcje i kierowane emocjami interwencje. Inną z metod wpływania na odbiorców jest podawanie informacji w nadmiarze z oczywistym skutkiem dezinformacyjnym. Wspomniane formaty bywają mieszane ze sobą i to zarówno w celu czysto komercyjnym i/lub w celach wynikających z inżynierii społecznej, jaką wdrażają dysponenci mediów.
Gdy zatem otwierasz ulubioną stronę internetową, włączasz kanał radia czy telewizji lub sięgasz z przyzwyczajenia po gazetę, spójrz na to, co otrzymujesz z dystansem.
- Nadmiar informacji dotyczyć może ilości faktów i szybkości przekazu. Błyskawiczność informacji ma bardzo ważne znaczenie. Potęguje siłę, czyli ważność informacji podawanych w czołówce, dalsze informacje dezaktualizuje. Jest to skuteczny i mało uświadomiony sposób manipulowania odbiorcą. Manipulacja polega na wielomówstwie. (…) Taki sposób przekazu przytępia wrażliwość na wszystko, czego się słucha i co się czyta.
- Jedną z cech ludzkiej osobowości jest myślenie uczuciowe. Żaden człowiek nie jest wolny od takiego myślenia. Są jednak ludzie, u których myślenie uczuciowe odgrywa rolę szczególną, niemal kierowniczą, choć często ukrytą pod pozorem racjonalnego rozumowania. Uczucia stanowią ustosunkowanie się człowieka do jakiejś osoby, przedmiotu, wydarzenia czy sytuacji. Można je podzielić na dodatnie i ujemne. Dodatnie wyzwalają reakcję „do”, ujemne tworzą tendencję „od”.
- Świat jest wielkim poligonem w wyścigu informacyjnym. Informacje prawdziwe, kłamliwe, przerażające, udane, zmyślone, informacje naukowe, reklamowe, handlowe, rozrywkowe, o codziennych wydarzeniach, antyczłowiecze. Widz, słuchacz, czytelnik rzadko zdaje sobie sprawę, że świadomość jego jest podłączona do banku informacyjnego z rozmaitych dziedzin: zabawowych, naukowych, medycznych, plotkarskich. Ktoś mówi, pisze, głosi „prawdy” sprzeczne z prawdami innych. Ktoś mówi z przekonania, dla pieniędzy, dla przyjemności, dla pognębienia i zniszczenia innych.
- Odbiorca informacji jest przekonany, że zna świat, że rozumie wiele, że jest dobrze obeznany z rzeczywistością. Zalew informacyjny działa unifikująco na psychikę odbiorców. Ludzie karmią się tym samym „pożywieniem”, myślą według podobnych wzorów, działają według określonych schematów.
Wszyscy, którzy codziennie odbieramy przeróżne i coraz bardziej wysublimowane w formie, przekazy medialne, jesteśmy – jedni bardziej na brzegu, inni w samym środku nurtu – którego strumień mniej lub bardziej porywa nasze myślenie i uczucia. Warto sobie to uświadomić, aby chronić wolność umysłu i wolność uczuć, aby nimi kierować. Im więcej w nas samodzielności w myśleniu i im więcej w nas trwałości uczuć, tym bardziej odporni jesteśmy na porywy i wiry, w jakie wciągają nas media.
- Ekspansja mediów sprawia, że zakres ogólnych wiadomości współczesnego człowieka jest szerszy, niż przed kilkudziesięciu laty. Uderza jednak brak prawdziwej wiedzy, brak analizy i syntezy, (…).
- To media sprawiają, że umysłowość człowieka dzisiejszego jest nastawiona na przeżywanie wrażeń, a nie na myślenie. Ma on niechęć do abstrakcji i zaufanie do doświadczenia. Źródłem wiedzy i kryterium prawdy staje się doświadczenie. Poprzestaje on na opisach ujmujących życie w wymiarach „tu i teraz”.
- Prawda to zgodność z rzeczywistością Przeciwieństwem prawdy jest kłamstwo. Są to więc dwa bieguny ludzkich możliwości i ludzkich wyborów: prawda – fałsz, dobro – zło. Tę symetrię wartości moralnych znał pierwszy człowiek i każdy człowiek. Prawda jest związana z dobrem. I jest wyborem trudnym. Kłamstwo jest związane ze złem. I jest z pozoru łatwiejsze.
Media, do jakich mamy dostęp lub które wykorzystujemy do podawania własnych treści czy replikowania treści pozyskanych od innych osób, są środkiem do celu. Ktoś, kto podaje czy udostępnia treść jest nadawcą. Ktoś, kto ją przyjmuje jest odbiorcą. Media są więc lub powinny być przestrzenią wymiany treści. Jeśli ktoś dekonstruuje przekaz lub preparuje go, jest manipulatorem. Gdy w tym momencie odruchowo kojarzysz nazwę tej czy innej stacji telewizyjnej lub radiowej, tytuł tego czy innego portalu lub gazety, aby palcem wskazać „to oni!” – wstrzymaj się…
Jeśli ktoś bezrefleksyjnie absorbuje dezinformację skazuje się na rolę bierną. Jeśli ktoś podejmuje się konfrontacji treści podawanych mu przez jedno medium z treściami z innych mediów albo (co jest naturalnie trudniejsze) samodzielnie sięga po informację u źródła prawdy, ten zachowuje wolność. Media są agorą dialogu wielu wokół jednej prawdy. Gdy ludzie wchodzą na nią i wychodzą z niej ludzie tak samo wolni, to znaczy, że na dobrej drodze są wszyscy uczestnicy dialogu. To trudna droga do szczęścia.
Żyjemy w świecie, w który człowiekowi zostaje przedstawiony nawet nie substytut wolności, ale jej zaprzeczenie. Zasady moralne nie są magiczną receptą, aby człowieka obarczać jarzmem przymusu. Są zasadami, które potrafią człowieka wyzwalać z egoizmu – najgorszego wroga ludzkiego szczęścia.
Krzysztof Kotowicz
- TERAZ: Krystyna Czuba, Media i władza, Inicjatywa Wydawnicza AD ASTRA, Warszawa, 1994
- POPRZEDNIO: Roman Ingarden, Książeczka o człowieku, Wydawnictwo Literackie, Kraków, 1987
- W CYKLU #BLIŻEJ SŁOWA: Dziękuję za przeczytanie publikacji. Przekaż ją dalej, jeśli uważasz, że warto. Odpowiedz, jeśli chcesz i możesz, w publicznym komentarzu lub prywatnej wiadomości.