Niecodzienne miejsce. Niebanalna narracja. Niezwykła historia. Nieobojętne przesłanie. Niekonwencjonalna forma. Niesztampowe aktorstwo. Nieprzeciętna troska o detale. Nieprzesycony materialnie obraz. Niezamknięte wywody skłaniające do autokonkluzji. Niepokojący nawet tytuł: „Kiedy przyjdzie czas, trąby dadzą znak…”
Performance w aurze miejsca, jakim jest Pałac Księżnej Marianny Orańskiej w Kamieńcu Ząbkowickim nie był jeszcze jednym wydarzeniem, jakie wypada odnotować. To było coś więcej, bo poza warstwą nacechowaną teatralnością mieliśmy do czynienia z subtelnie wpisaną w scenariusz dywagacją filozoficzną wokół nieprzemijalności. Deformacji ulegają uwarunkowania społeczne, demontowane są systemy polityczne i dewastowane wytwory kolejnych epok, degradowane bywają wartości i deprecjonowane rzeczywiste cele. Jednakże nie przemija to, co człowiek – jeśli chce i potrafi – zostawić wśród współczesnych sobie i przekazać następnym pokoleniom. Ta szczególna człowieka moc ujawnia się, gdy „przychodzi czas” stosowny. Zauważamy to, słysząc „trąby dające znak”. A czas nadchodzi nieustannie i symptomów jego znaczenia nie brakuje, o ile ma się otwarty umysł, otwarte oczy i otwarte serce.
Bez wątpienia postać Marianny Orańskiej – założycielki miejsca, jakim jest kamieniecki pałac i park wokół tego jednego z największych w Polsce tego typu obiektów – zapewne inspirowała twórców widowiska. Grupa Artystyczna Bravo2art z Wrocławia oraz wspomagający ich Teatr „Rodzice Dzieciom” z Kamieńca Ząbkowickiego oraz Aktywni Ludzie z Paczkowa – całość pod kreatywną koordynacją Dominiki Nestorowskiej, nie ograniczyli się do wymiaru skojarzeń wywoływanych przez postać Marianny. Podjęli się wyzwania zademonstrowania ponadczasowości jej dzieła i jej postawy, a nawet pozycjonowania księżnej jako osobowości pozostającej „na czasie” mimo jego upływu. Aktorstwo i wszelkie pozostałe środki wyrazu zaprzęgnięte zostały do zaimpulsowania dyskursu wewnętrznego, ale też debaty w środowisku, nad tym, co jest wartością, a co ją mistyfikuje.
Zaplanowana i przeprowadzona z rozmachem, wystudiowana werbalnie i w sferze gestów, niesztampowa co do kostiumów i scenografii, rozgrywana dosłownie tuż obok widzów – tak przebiegła ta mająca cechy teatru, narracja była pracą dyplomową Dominiki Nestorowskiej, która jest pomysłodawcą, producentem i reżyserem spektaklu. Zapowiadane przez nas widowisko stanowiło kontynuację – relacjonowanej przez VVENA.PL – letniej serii wydarzeń, jakie Akademia Teatru Alternatywnego aranżowała w Kamieńcu Ząbkowickim pod hasłem Festiwalu Teatralnego „Mezalians”. Gęsto utkaną sieć opowieści tworzyli aktorzy: Bruno Bednarz, Joanna Bożyk, Piotrek Danicki, Danuta Kłos, Bhakti Mallick, Małgorzata Mazij, Grzegorz Musik, Dobromiła Osuch, Albin Paw, Aleksander Paw, Agnieszka Polowy, Michał Przybylski, Aleksandra Skrzypek, Teresa Stańczyc, Kacper Stelmach, Stanisława Syc, Szymon Szczęśniak, Beata Szczypińska i Paulina Wołosz. O kostiumy zadbali: Anna Gronowska, Michał Białek, Albin Paw i Aleksander Paw, natomiast nad charakteryzacja pracowała Marcelina Zając. Światło kreowała Aleksandra Łakomska. Dźwięki trąb zapewnili Wojciech Lizurej i Tomasz Mocała.
Jestem pełen uznania dla młodych twórców przedstawienia nie żałujących energii, by poruszyć umysły. Gratuluję im inwencji i uroku, jakim przenikają do serc. Kolejne sekwencje spektaklu, oglądane naprzemiennie w małych grupach ostatecznie – jak losy ludzkości – przeplatają się, by stać się jednym strumieniem zdarzeń. Warto zdawać sobie z tego sprawę, że udział każdego z nas w historii, nawet pasywny, jest jej współtworzeniem. Całemu zespołowi udało się – jak mniemam – pobudzić świadomość skierowanego do każdego człowieka zaproszenia, by zechciał uczestniczyć w pisaniu (to symbol), by wziął pióro (rozumiane symbolicznie) i coś (równie symbolicznie) zaczął napisać.
Krzysztof Kotowicz