To był ostatni, przed „zamknięciem” kultury, koncert na żywo w Ziębickim Centrum Kultury. Kiedy następny „live”? Nie wiemy… Wiemy, że w miniony piątek wrocławski zespół Charles Pakowsky dał nam tyle energii, że zdecydowanie łatwiej będzie przeczekać tę przerwę. Przenieśmy się jeszcze na chwilę w wieczór 6 listopada…
Ten wieczór był dla mnie swego rodzaju zapowiedzią końca, a przynajmniej pauzą, dla której nikt nie ustalił ram czasowych. Wiem, że kultura choć jest najpiękniejszym i najtrwalszym wytworem cywilizacji, nie jest w pełni doceniana. Uwypukliła to epidemia, choć zdaje się, że COVID-19 w dużo większym stopniu zmienił nasze postrzeganie rzeczywistości. Nadał nowy charakter, a może jedynie pozwolił na nowo zwrócić się do tego, co znane i niemal zapomniane. Właściwszym wydaje się jednak słowo „odrzucone”. W tym całym życiowym pędzie pozwoliliśmy sobie na odwrót od sztuki, nie dając sobie w zamian nic, co przynosi ulgę.
Zajmując miejsce na sali widowiskowej czułem, że to z pewnością ostatni koncert na żywo, na razie. Oczekując na pierwsze takty, przepełniała mnie złość, smutek, żal, ale też ciekawość. W końcu nie było to moje pierwsze spotkanie z tym zespołem. Zmieniły się tylko okoliczności. Kiedy przez moją głowę przetaczała się kolejna gonitwa myśli, konferansjer zapowiedział Charlesa Pakowsky’ego.
Pierwsze dźwięki, pierwsze słowa, Kasia Pakowska zaczyna czarować. Właśnie w tym momencie, dosłownie po kilku sekundach, wszystko poza salą, w której się znajduje – traci na znaczeniu. Z każdym kolejnym oddechem staję się częścią tego niezwykłego widowiska. W tekstach piosenek odnajduję spokój, otula mnie brzmienie instrumentów. Zaczynam głębiej oddychać, tak chyba smakuje poczucie bezpieczeństwa w czasach pandemii.
Wokalistka w czerwonej sukience to niezwykle charyzmatyczna postać. Swoim głosem zaprasza na przygodę pełną silnych doznań. Wbity w fotel, zgadzam się. Wyruszam na nieznane mi dotąd tereny, odkrywam nowe melodie, pewnych słów uczę się na nowo. Zaczynam czuć radość, przepełnia mnie szczęście, uśmiecham się, mimo że maska zakrywa moją twarz. Uśmiecham się wewnętrznie. Zanim wybrzmią ostatnie takty, będzie bis. Publiczność, w tym ja, jest wciąż spragniona obcowania, przez kolejnych kilka minut, w towarzystwie zespołu. Kiedy obiecują zagrać ostatnie kawałki, zaczynam protestować. Jak zawsze, tylko wewnętrznie. Nie chcę, żeby ten wieczór się kończył. A na pewno, żeby koniec dopadł nas tak szybko. Zdaje mi się, że ledwie zaczęli swój występ. Ale zegar oznajmia smutną prawdę. Choć tego nie zauważamy, czas wciąż płynie…
Ostatnia piosenka zostaje moją ulubioną. Sentymentalista ze mnie, zatem ballada o miłości trafia mnie prosto w serce. Zamykam oczy, bo słuchając takich utworów lubię tę intymność, która oddziela mnie od reszty. Za zamkniętymi powiekami odbywa się prywatny seans. To emocjonalny film skonstruowany z najskrytszych wspomnień. Dziś wzbogacony o soundtrack. Wzruszam się, otwieram przed sobą, raz jeszcze oddaję prym przeszłości. Niesie mnie do tamtych chwil, tamtych miejsc, tamtych uczuć. Ostatnie dźwięki kończą widowisko. Przez moment cała sala zamiera w ciszy. Wszyscy powracają ze swoich własnych podróży. Po chwili echem niosą się brawa. Ale wydają się tylko niegodnym substytutem uwielbienia. Tak, zakochaliśmy się w tych refleksyjnych tekstach połączonych prostą melodią. Zagrały na naszych najczulszych i najpiękniejszych strunach duszy.
Kiedy Charles Pakowsky rozpływa się za kurtyną, a koncert staje się powoli kolejnym, wielobarwnym wspomnieniem, wciąż tkwię w fotelu. Jeszcze nie chcę wychodzić, zostawiać tego wszystkiego za sobą. Tym koncertem żegnam się z kulturą, nie na zawsze, to pewne. Spotkania online nie zastąpią tej bliskości, nie oddadzą charakteru miejsc, a przede wszystkim nie pozwolą na wewnętrzną wędrówkę w głąb siebie. Tak, możliwość zerkania na siebie poprzez dzieła innych, to najpiękniejszy dar od wszystkich artystów. Z każdą kolejną książką, wysłuchanym utworem czy sztuką teatralną możemy na nowo poznać nas samych. To przywilej Sztuki.
Koncert zorganizowano w ramach projektu „Henryków 2020 – 750. – lat pierwszego zdania w języku polskim” realizowanego przez Ziębickie Centrum Kultury ze środków pozostających w dyspozycji Dyrektora Narodowego Centrum Kultury w ramach programu Kultura – Interwencje 2020.
Poprzez: ziebice.pl