Jeśli ktoś potrafi rozpalić zmysły słowami, poruszyć wyobraźnię i w niebanalny sposób rozbudzić człowieka do życia w pełni radości, z pewnością jest to Agnieszka Walczak Chojecka.
Jej wcześniejsze książki Dziewczyn z Ajutthai i Gdy zakwitną poziomki doskonale ukazały nam, jak zgrabne i przyjemne potrafi być jej pisarskie pióro. W najnowszej powieść „Włoska symfonia” autorka daje się poznać z nieco innej strony, bardziej zmysłowej, poruszającej intymne, delikatne obszary naszej duszy. I muszę stwierdzić, że z wielkim sukcesem.
Kiedy poznajemy Mariannę Wisłocką jest ona skromną delikatną dziewczyną, lekko naiwną. Nie potrafiącą walczyć o swoje, zahukaną przez ojczyma wojskowego. Prawdziwej osobowości jednak nie da się ukryć na siłę. Marianna bardzo pragnie – miłości, namiętności i pasjonującego życia. Jej chłopak Maciek, informatyk z pewnością jej takiego życia nie zapewnia, niemniej jednak dziewczyna stara się zadowolić tym co ma. Jest lojalna w każdym aspekcie. Prawdziwą radość daje jej muzyka, jest flecistką. Wszystko zmienia się pewnego dnia w Warszawie, gdy Zadra, jedna z nauczycielek na uczelni wyższej, gdzie uczy się nasza bohaterka, uważana na typową „kosę”, proponuje Mariannie wjazd do Włoch na trzy miesiące i zagranie w jednej z najsłynniejszych Orkiestr świata, Orkiestrze Antonia Balmonto. Dziewczyna stoi przed bardzo trudnym dylematem. Podróż, dla niej, wydaje się być spełnieniem najskrytszych marzeń, nawet tych, o których nie śmiała śnić. Ale… czy ojczym ją puści? I co powie Maciek? W przekonaniu ojczyma do wyjazdu pomaga jej jednak Pani Zofia. To ona uczyła pierwszych nut Mariannę, w Miechowie jej rodzinnej miejscowości. Dziewczyna decyduje się na podróż, która może całkowicie zmienić jej przyszłość. Wcześniej jednak otrzymuje jeszcze jedną ciekawą propozycję… czy z niej skorzysta? Z przyjazdem do Włoch, Marianna wiąże wielkie oczekiwania. Koncerty w tak dostojnym gronie mogą zapewnić jej muzyczną karierę zawodową, na całe życie. Zupełnie przypadkowo, chyba, że ktoś wierzy w przeznaczenie – Marianna sama spotyka znanego kompozytora Antonia. Niczego nieświadoma na początku, ukazuje naturalną siebie, pełną nadziei, pasji do muzyki. Ta znajomość zaczyna nabierać niebywale dwuznacznych barw.
Bardzo pragnie – miłości,
namiętności i pasjonującego życia.
Agnieszka Walczak -Chojecka relacją głównej bohaterki i kompozytora, buduje napięcie w książce „Włoska symfonia”, intymne, namiętne, ale nie obnaża jej w całości. Nie od razu. Bardzo ciekawym i pomysłowym rozwiązaniem było stworzenie przez autorkę rozdziałów, które miały rozbudzić kolejne zmysły Marianny, podczas lekcji jakich udzielał jej Antonio, by ta, spełniła swoje największe marzenie, by mogła napisać własną symfonię. Znany kompozytor urzeczony jej osobowością, urodą, talentem chętnie udzielał niekonwencjonalnych zajęć mających na celu otworzenie uszu na dźwięki świata, oczu, smaku, węchu i wreszcie dotyku oraz przełożenia ich na nuty własnej symfonii. Agnieszka, tym samym pobudziła zmysły nie tylko Marianny, ale też swoich czytelników. Powoli, łechcąc każdy z nich osobno. Książka nasycona jest erotyzmem, ale bardzo wytwornym, zmysłowym, nie gorszącym.
Poprzez poznanie smaków, zapachów przez które Marianna otwiera się na muzykę… możemy jako czytelnicy, poznać włoskie klimaty od podszewki. Zakochać się w zachodach słońca, włoskiej wylewności, pikanterii. W tle rozgrywa się także rodzinny problem. Matka Marianny jest kobietą stłamszoną przez ojczyma dziewczyny. Kiedy Marianna przebywa we Włoszech w Polsce dzieją się rzeczy, przez które trudno skupić się flecistce na tworzeniu muzyki. Rodzina jest w końcu najważniejsza.
W powieści „Włoska symfonia” nie brakuje także malowniczych opisów, pięknych, włoskich zatok, lazurowych wód, domów zawieszonych nad morzem, na skraju skał, klimatycznych uliczek z których tak słynie Italia. Włoska symfonia wciąga od pierwszego rozdziału, i akcja nie ustępuje w książce na krok do samego końca. Niezwykle barwni bohaterowie, konsekwentni, różnorodni wywołują emocje w czytelniku. To lubię! To bardzo, bardzo, bardzo dobra książka na lato!
Sylwia Grochala-Winnik