Wolność to wartość przebrzmiała, podobnie jak prawda? Jest wyrazem tęsknoty za nierealnością w rzeczywistości, w której uległa inflacji – w cywilizacji zachodniej lub deflacji – w świecie wschodu? A może wolność jest w ogóle nieosiągalnym stanem, skoro zawsze jesteśmy w jakiejś zależności indywidualnej i zbiorowej?
Wojna jej pozbawia wolności bezpośrednio lub wytwarza oczywistą obawę wobec prawdopodobieństwa jej utraty. W roku 2022 zobaczyliśmy to od pierwszych godzin inwazji Rosji na Ukrainę W roku 1945 nasi poprzednicy w historycznym pochodzie pokoleń, gdy zakończyła się II wojna światowa, musieli – jak przypuszczam – upajać się odzyskaną wolnością. Wiemy, że Zachód świętował hucznie zakończenie wojny, która tam wolności nie odbierała w takim stopniu, jak na Wschodzie, szczególnie w Polsce, gdzie bezwzględnie jej pozbawiał okupant niemiecki i sowiecki. Wiemy także, iż koniec II wojny światowej nie oznaczał dla naszej części Europy odzyskania wolności, bo nastała hegemonia komunistycznego wschodniego imperium. Współcześnie, gdy już każdy może swobodnie mówić o „pojałtańskim porządku świata”, o „żelaznej kurtynie” i jest już pokolenie, które mur berliński widziało tylko na filmach dokumentalnych, wolność nie jest celem, ale oczywistym stanem. Ulega zatem banalizacji, bywa trywializowana i jest bardziej pojęciem słownikowym, niż świadomie podejmowanym sposobem życia.
W latach 1952 – 1957 w Stanach Zjednoczonych jedna ze stacji telewizyjnych nadawała program pod nazwą „Życie jest warte życia”. Od emisji pierwszego z tych programów minęło zaledwie pół roku, gdy program znalazł się w stałym planie ponad siedemdziesięciu stacji telewizyjnych. W okresie największej popularności program oglądało ok. 30 milionów widzów. W 1953 r. prowadzący program stał się w 1953 r. Człowiekiem Roku magazynu „Time” i otrzymał po raz drugi prestiżową Nagrodę Emmy (odpowiednik Oskara w świecie mediów) jako najwybitniejsza telewizyjna osobowość roku. Wcześniej, bo w latach 40. minionego wieku wygłaszał też systematycznie mowy za pośrednictwem rozgłośni radiowej w audycji „Godzina Katolika”.
O kim mowa? To arcybiskup Fulton John Sheen. Żyjący w latach 1895 – 1979, kapłan, tercjarz dominikański, biskup pomocniczy Nowego Jorku, potem biskup diecezji Rochester i arcybiskup tytularny Newport. Do dzisiaj uchodzi za globalną ikonę współczesnego Kościoła obok św. Jana Pawła II, św. Ojca Pio i św. Teresy z Kalkuty.
Ten właśnie duchowny, napisał dzieło, które wśród ponad 70 innych jego publikacji książkowych, mimo upływu czasu i zmiany kontekstów geopolitycznych w skali całego świata niezwykle aktualny zapis rozważań właśnie o konflikcie wokół wolności. „Komunizm i sumienie Zachodu” to utrzymana w tonie wykładu akademickiego, ale za to bardzo płomiennego, wiwisekcja braku poczucia winy na Zachodzie wobec cywilizacyjnego spustoszenia, jakie komunizm czynił na całym świecie. W 1945 r. pisanie takiego opracowania mogło się komuś zdawać oczywistą z chrześcijańskiego punktu widzenia krytyką złowrogiej ideologii. Jak wielu czytelników wtedy było świadomych, że treść książki jest… prorocza?
- Zagubiwszy sens życia, który dawała religia, współczesny człowiek doświadczał coraz silniejszej frustracji, a rozczarowanie hedonizmem stopniowo przeradzało się w pesymizm. Tak więc człowiek, który sam siebie odłącza od wspólnoty religijnej, w konsekwencji zostaje wchłonięty przez wspólnotę polityczną, a rozpacz staje się dominującą cechą współczesnej filozofii i literatury”.
- Komunizm i cywilizacja materialistyczna nie są tożsame, ale są bardzo podobne. (…) Obydwa systemy wyznają wiarę w egoizm. Zachodnia cywilizacja wierzy w egoizm indywidualny, komunizm – w egoizm kolektywny. (…) Świat Zachodu jest niechrześcijański, komunizm jest antychrześcijański.
- (…) Niemcy asystowały przy narodzinach komunizmu w Rosji. (…) Rosja spłaciła swój dług wobec Niemiec w roku 1939, kiedy został spisany haniebny traktat między nazistami a komunistami, który umożliwił nazistom zajęcie całej Europy w dwa lata i dowodził, że między nazizmem a komunizmem nie było zasadniczej sprzeczności. Z okazji podpisania traktatu Wiaczesław Mołotow powiedział: „Faszyzm to tylko kwestia gustu, a nasza przyjaźń została przypieczętowana krwią”. Niestety, okazało się, że była to krew Polski.
- Jeśli religia się nie odrodzi, przepaść między kulturą a masami będzie się powiększać, ponieważ w kulturze Zachodu wiara była jedynym punktem wspólnym dla tych dwóch obszarów. Kultura pozbawiona religii staje się snobistyczna, a masy ulegają procesowi ujednolicenia, po czym padają ofiarą przywództwa, które nie ma z kulturą nic wspólnego.
Przypomnę, te słowa pisane były w roku 1945 – roku, który wtedy musiał być dla milionów ludzi na Zachodzie czasem korzystania z dobrodziejstw końca wojny. Nota bene szybko Zachód przekonał się, że wyjście z wojennej dewastacji świata kosztuje wiele nowych kosztów natury społecznej i ekonomicznej. Arcybiskup Fulton J. Sheen – dzięki mediom tamtych czasów (książki i radio, a potem telewizja) przestrzegał przed fałszywym pojmowaniem wolności. Co więcej, w jego książce pobrzmiewa (trudny w dzisiejszym kontekście ataku Rosji na świat Zachodu) wyrzut, że chrześcijaństwo nie dość skutecznie troszczy się o prawidłową percepcję wolności, a tym samym zbyt łatwo oddaje Wschód, w tym Rosję, na pożarcie komunizmowi w imię materializmu.
- Wolność jest czymś więcej niż tylko zjawiskiem ekonomicznym, jak utrzymują zwolennicy wolnego rynku. Wolność jest czymś więcej niż tylko zjawiskiem politycznym, jak twierdzą dyktatorzy i tyrani. Wolność jest także czymś więcej niż oddzieleniem praw od odpowiedzialności, jak przedstawiano ją w ramach liberalizmu historycznego. Wolność to co innego niż wolna myśl i coś więcej niż myśl narzucona. Wolność nie narodziła się w czasach liberalizmu historycznego i nie została odkryta przez dyktaturę komunistyczną. Wolność miała korzenie w duchowej naturze człowieka, zanim jeszcze na świecie pojawili się liberałowie, demokraci, faszyści, komuniści czy naziści. Wolność nie wyrasta z organizacji społecznej, konstytucji czy partii. Wolność wyrasta z ludzkiej duszy.
Na kartach książki „Komunizm i sumienie Zachodu” widzę jak w 1945 roku arcybiskup Fulton John Sheen wolność perfekcyjnie prześwietlił promieniowaniem duchowości i jak bardzo obraz ten jest aktualny w 2022 roku.
- Obecnie nie jesteśmy świadkami upadku Kościoła, lecz śmierci egocentrycznej cywilizacji, która pragnęła zwycięstwa egoizmu, a przeciwstawne siły próbowała równoważyć tolerancją rozumianą jako zobojętnienie na prawdę lub odwoływaniem się do narzucanej z zewnątrz organizacji mającej zrekompensować utratę osobistych cnót i sił życiowych. Wiara odrodzi się z tyranii, w której ludzie chodzą w pochodach, przekonani o swojej oryginalności, i ze śmierci, w której Kościół doświadcza cierpienia. Nowe pokolenie zrozumie, że zadaniem Kościoła w tym świecie nie jest poprawianie ludzkiej natury, lecz jej odkupienie – nie poprawa ludzi, lecz ich zbawienie. Jesteśmy zatem świadkami śmierci jednej z epok w dziejach cywilizacji, lecz nie obserwujemy śmierci Tego, który jest Panem Wszechświata.
Krzysztof Kotowicz
- TERAZ:Abp Fulton J. Sheen, Komunizm i sumienie Zachodu, Wydawnictwo Esprit, Kraków 2022
- POPRZEDNIO: Bronisław Wildstein, Profile wieku, Wydawnictwo Bertelsmann Media, Klub Świat Książki Politeja, Warszawa 2000
- W CYKLU #BLIŻEJSŁOWA: Dziękuję za przeczytanie publikacji. Przekaż ją dalej, jeśli uważasz, że warto. Odpowiedz, jeśli chcesz i możesz, w publicznym komentarzu lub prywatnej wiadomości.
Komentarze 1