Żyję do głębi zanurzona w świecie zwykłych codziennych realiów. Rozumiem kobiety, bo ich problemy, radości, doświadczenia są także moimi. Przypuszczam, że to dlatego Czytelniczki mówią, że odnajdują siebie w opisywanych bohaterkach. Nie planowałam tego, to wyszło samo. Ja tylko chciałam się podzielić swoimi doświadczeniami.
Z Krystyną Mirek – autorką znakomitych książek dla kobiet,
w tym „Podarunku”
– rozmawia Sylwia Grochala-Winnik
Twoja najnowsza książka „Podarunek” oswaja nas z miłą atmosferą świąt. Czy istota jaką w książce można spostrzec tj. istota magii wigilijnej odzwierciedla Twoją miłość do świąt?
Tak, bardzo lubię święta Bożego Narodzenia. Nie tylko ich zewnętrzną otoczkę czyli jedzenie, prezenty i ozdoby, ale także piękną symbolikę. Bóg jest miłością, więc jest to święto narodzin miłości. Kolejna, co rok odnawialna szansa, by sobie o niej przypomnieć, zadbać, zawalczyć, poprosić…
Jak zwykle w Twoich książkach, postaci są niezwykle barwne! Bardzo łatwo się utożsamić z bohaterami najnowszej powieści. Czy ich charaktery kreowałaś na wzór prawdziwych osób?
Żyję do głębi zanurzona w świecie zwykłych codziennych realiów. Rozumiem kobiety, bo ich problemy, radości, doświadczenia są także moimi. Przypuszczam, że to dlatego Czytelniczki mówią, że odnajdują siebie w opisywanych bohaterkach. Nie planowałam tego, to wyszło samo. Ja tylko chciałam się podzielić swoimi doświadczeniami. Zasadniczo w życiu najczęściej mam pod górkę, ale zamiast pokornie ciągnąć swój wózek, wierzgam, zmieniam trasy, kombinuję, próbuję sama ustalać drogę, czasem tłukę się boleśnie, ale zaraz wstaję i dalej wymyślam… Z tych zmagań mam sporo kłopotów, ale też wiele życiowej wiedzy i spełnionych marzeń. Tworzę fikcyjnych bohaterów i ich historie, ale realia, zasady życiowe, przesłanie są prawdziwe. Istnieje piękna miłość, zawsze można coś zmienić w swoim życiu, marzenia czasem się spełniają i dużo zależy od nas. Naprawdę 🙂
Czy wypowiedziałaś kiedyś życzenie, które spełniło się?
Tak, kilka razy. Od dziecka miałam marzenia, choć długo nie śmiałam o nie zawalczyć. Teraz tego żałuję, dlatego od jakiegoś czasu zawsze wyciągam rękę w stronę swoich pragnień (jeśli są dobre i możliwe, bo nie o wszystko warto walczyć). Czasem mocno dostaję po łapach, istnieje obawa, że kiedyś jedną stracę, ale bywa, że spełnia się coś, co uważałam za absolutnie nie do osiągnięcia. W sumie to dużo lepsza opcja niż poprzednia.
Jak wyglądają Twoje i Twojej rodziny przygotowania do świąt? Kiedy zaczyna się świąteczna gorączka – i czy taka gorączka w ogóle was ogarnia?
Ogarnia mnie już. Powoli zaczyna się planowanie. Pierwszy pomysł jest często taki sam. Nic nie róbmy, zamówmy wszystko gotowe i poleżmy sobie leniwie pod choinką. Ale potem ktoś z domowników rzuca niezobowiązująco: to przygotujmy chociaż uszka… Wtedy myślę: no dobra, w takim razie ugotujmy jeszcze barszcz, bo takiego jak prawdziwy domowy w sklepie się nie kupi. Córka coś tam wspomni o serniku, mąż, że pierniczki były w tamtym roku wyjątkowo dobre i zawsze kończy się na tym, że ogarnia nas kulinarne szaleństwo. Ale już od lat wspólne. Lubię gotować, zależy mi na tym, żeby dzieci wyniosły z domu dobre wspomnienia, łatwo się wkręcam w świąteczną atmosferę. Ale wieczór wigilijny zawsze kończy się wspólnym odpoczynkiem pod choinką. Bardzo lubię ten moment.
Czy wierzysz, że wigilijna noc zmienia coś w naszym życiu, jeśli naprawdę chcemy owej zmiany?
Każda noc może przynieść zmianę, jeśli tylko tego chcemy, a Wigilia może nic nie znaczyć dla obojętnego człowieka. Choć w ten wyjątkowy wieczór może jest jednak trochę łatwiej. Pewne rzeczy widoczne są mocniej. Jeśli ktoś jest samotny, to w Wigilię bardziej, jeśli szczęśliwy, to również odczuwa to mocniej. Bieda, strach, miłość, brak dzieci, obecność dzieci, niemożność porozumienia, wiara – wszystko widać lepiej. Bardziej cieszy to, co dobre i mocniej boli – co trudne. Wtedy można spróbować zastanowić się, czy można coś zmienić. Ja już wiem, że nie wszystko jest możliwe. Nie mamy aż takiego wpływu na naszych bliskich, czasem ponosimy konsekwencje błędnych decyzji, których nie da się już cofnąć, ale zwykle można naprawić o wiele więcej niż się początkowo spodziewamy i zawsze warto próbować:)
Czego życzysz sobie Krysiu na każdy następny rok?
Spokojnego, dobrego, pełnego miłości domu. Sił, bo czasem jestem bardzo zmęczona. Wytrwałości, mądrości i zdrowia.
A czego życzysz Czytelnikom 🙂 ?
Żeby na chwilę zamknęli oczy i znaleźli w sercu takie własne najgłębsze prawdziwe pragnienie (dobre i możliwe do zrealizowania) Żeby otworzyli oczy, zastanowili się odważnie i mądrze, jakie są szanse, co konkretnie trzeba zrobić. Żeby się udało
Kiedy zmierzch okrywa zmrożoną ziemię, i gwiazdy zaczynają rozświetlać niebo… w domu pachnie potrawami wigilijnymi, makowcem, choinką… na jaka potrawę Ty czekasz z niecierpliwością?
Czekam na jakąkolwiek, byle przy stole było szczęśliwie. Bardzo lubię gotować, pielęgnuję tradycję, wymyślam nową, ale wiem, że dobre święta nie są zależne od potraw. Były w naszym domu piękne przy barszczu z torebki oraz mrożonych uszkach z supermarketu i trudne mimo przepełnionych jedzeniem talerzy. Czekam więc tylko na ten wyjątkowy czas i mam nadzieję, że w tym roku uda się spędzić je spokojnie, szczęśliwie, pięknie.
Dziękuję za zaproszenie do rozmowy
I ja dziękuję Tobie Krysiu za kolejną, miła rozmowę. Życzę Ci, by wszystko to czego pragniesz spełniło się podwójnie!!!!
Sylwia Grochala-Winnik