Gorące, namiętne i kuszące flamenco w najlepszym wydaniu! Dzięki książce „Do zobaczenia w Barcelonie” poczułam, jakby ten fascynujący taniec zawładnął także moim ciałem.
Poszukiwanie szczęścia, tego co dawałoby nam radość nie zawsze prowadzi prosto do celu. Drogi, które wiodą do uśmiechu i sukcesu często są zawiłe, zamknięte szczelnie w jakiejś butelce z marzeniami czy otulone gęstą mgłą powodującą brak dostępu do szczęścia. Czasami bowiem, szczęścia nie ma tam gdzie go szukamy. Główna bohaterka Ewa, to kobieta żyjąca obok męża, nie z nim, nie razem lecz obok. Miłość i namiętność, która jeszcze kilka lat temu pasjonowała ich wzajemnie, wygasła, a w jej miejsce wstąpiły znudzenie, przyzwyczajenie – bynajmniej ze strony Jacka, męża Ewy. Choć kobieta stara się, aby jej małżeństwo przeżyło odrodzenie uczuciowe, Jacek bez zbędnych ceregieli przyznaje, że spotkał starą znajomą i zmierza się z nią spotykać. Mimo to dla dobra sprawy oraz dla dzieci pozostanie w domu – mogą się przecież przyjaźnić. Mężczyzna zadecydował o swoim życiu, a także o życiu Ewy. Kiedy małżeństwo bohaterki „stygło” w uczuciach zrodziła się inna miłość – do Hiszpanii i tańca flamenco. Zaopatrzona w typowe dla tego rodzaju tańca buty podbite gwozdkami, sukienkę, wachlarz rozpoczęła swoją intrygującą przygodę. Na zajęciach poznała Paco – nauczyciela, który cieszył się wielkim zainteresowaniem kobiet. Był piękny, przy tym skromny, zdystansowany. Idealny. Chociaż Ewa, nie starała się o jego uczucia, jako jedna z niewielu, między nimi pojawiło się „coś”, czego Ewa nie wyczuwała w relacjach z mężem, czego Paco nie otrzymywał od innych kobiet. Znajomość tych dwojga, przyczyniła się po wielu miesiącach do organizacji wycieczki do Barcelony, którą Ewa zorganizowała dla siebie i swoich koleżanek z warsztatów flamenco. Ta podróż miała opierać się na zwiedzaniu Hiszpanii i uczestniczeniu w warsztatach prowadzonych przez Paco. Podróż, która dla Ewy mogła być „wędrówką” w jedną stronę – taką, która da jej nowe życie u boku idealnego mężczyzny. Dla Ewy nie jest to jednak prosty wybór, na szali postawione są bowiem rozpadające się małżeństwo – a w sumie separacja bez odwrotu, i namiętna miłość, która może przynieść lepszą przyszłość. Czy jednak przyszłość trwałą?
Chociaż Ewa, nie starała się o jego uczucia,
jako jedna z niewielu,
między nimi pojawiło się „coś”…
O uczucie tancerza będzie starać się jednak ktoś … ktoś inny… czy uda się innej kobiecie podbić serce mężczyzny, który w swoim młodym życiu przeszedł wiele? Czy Paco, który nie widzi świata poza swoją Ewą ukaże prawdziwy hiszpański – moim zdaniem, temperament i zachwieje zaufanie w tym budującym się związku. Jakich decyzji dokona sama Ewa? „Do zobaczenia w Barcelonie” to książka napisana przez Annę Kann – pseudonim polskiej pisarki, która pasjonuje się od wielu lat Hiszpanią, flamenco i kulturą tego kraju. Niesamowite w jak naturalny sposób, autorka opisuje i wędruje po zakamarkach, i klimatycznych ulicach Barcelony, przeprowadzając tym samym podczas uroczego spaceru swoich Czytelników. Miłość do namiętnego i wyrafinowanego tańca udziela się od razu, jest obłędna, wręcz podniecająca.
Lektura ma jednak swoje prawdy i mądrości zawarte na kolejnych stronicach. Dylematy życiowe są nieodłącznym problemem, z którym borykać się musi Ewa – do ostatniej strony, kartki, dosłownie. Rozdziały opisywane z punktu widzenia Ewy, Paco, a następnie innych bohaterek powieści pozwalają na zapoznanie się z myślami, tokiem rozumowania bohaterów, a także na poznanie szczegółów konkretnych sytuacji, które nie byłyby możliwe do poznania gdyby ich treść opisana została tylko z perspektywy jednego bohatera. Tak jak flamenco: farruca, sevillana, które wywołują wiele emocji na scenie, tak i książka „Do zobaczenia w Barcelonie” wywołała u mnie temperamentne stany ekscytacji! Wiele radości, gniewu, rozczarowań i zaskoczeń wynikających z treści niesie za sobą ta lektura. Polecam, gorącą, namiętną i ekscytującą książkę, która przeniesie nas w tajemniczy świat Barcelony.
Sylwia Grochala-Winnik