Subtelnie zarysowane, ulotnie zaznaczone i zwiewnie prezentowane sylwetki kobiet. Niezbyt wyraźne – jakby dopiero miały nadejść, a może właśnie dokądś odchodziły. Ubrane na sposób teatralny – jakby czekały na chwilę życiowego występu lub właśnie kończyły popis. Oplecione kolorami i szarościami światłami i cieniami. Niepowtarzalne i równocześnie – jakby bliźniaczo podobne.
Wszystkie są bohaterkami dzieł Małgorzaty Rynarzewskiej. Zostały pokazane koneserom sztuki podczas – zapowiadanej przez VVENA.PL – wystawy pt. „Magiczna strona życia”, która odbyła się w ostatniej dekadzie listopada br. w Ząbkowicach Śląskich Sama artystka, pochodząca z Wielkopolski, mówi wprost o swoich obrazach: >> Gra światła i cienia, dopasowanie do osoby a może jej tworzenie.<< Przyznaje, że mając za sobą etap prac w teatrze, gdzie projektowała stroje i scenografie spektakli, nadal uważa, iż malarstwo to: >> teatr życia ale też w moim życiu teatr profesjonalny, scenografia, przestrzeń i światło reflektorów – światło o wiele łatwiejsze od naturalnego. Moje obrazy to napięcie i cisza, równowaga między krzykiem a szeptem, to dopełnienie i poszerzenie świata teatru, który jest mi tak bardzo bliski. << Uwielbia używać intensywnych barw, ale też zamaszyście je mieszać, plątać. >> Nowa fascynacja kolor, przestrzeń, materia jakby czekająca na to co pojawi, rozświetli… Farba ta materia magiczna, której nie da się do końca określić i odgadnąć. Moje malarstwo to obszar poszukiwania światła, malarskiej materii czy śladów rzeczywistości, w której poszukuję prawdy o sobie i otaczającym świecie. <<
Wernisaż wystawy prac Małgorzaty Rynarzewskiej odbył się w skromnych, ale już znanych miłośnikom nieprzeciętnych prezentacji plastycznych, warunkach Galerii „Rotunda” w Ząbkowickim Ośrodku Kultury. Po powitaniu ze strony gospodarzy miejsca i krótkiej autoprezentacji, przybyli na pokaz mieli czas na oglądanie prac i ich analizowanie. Malarka nie unikała pytań i rozmów z gośćmi wieczoru. Większość prezentowanych prac to swoiste portrety kobiet, ale też nie dające się jednoznacznie opisać fraktalne mieszanki barw na półprzezroczystym podłożu. Małgorzata Rynarzewska zajmowała się koloroterapią, więc czerpie z rozmaitości barw oraz ich skojarzeń lub konfliktów. Była projektantką mody i strojów teatralnych, chętnie zatem akcentuje sylwetki kobiet poprzez ich charakterystyczne odzienie, po czym wpasowuje je w nieobojętne tło. Wystawa nie była z kategorii tych, które „się podobają”. To była raczej wystawa „intrygująca”.
Krzysztof Kotowicz