Mówmy o Polsce, bo Polska mnie interesuje – jest moim krajem, moją Ojczyzną. Chciałabym, żeby młodzi i starzy chcieli tutaj żyć. Żebyśmy urządzili sobie tu życie w sposób przyjazny i nie dyskryminowali samych siebie. Nie jest to jednak możliwe, jeśli sprawiedliwe prawo nie będzie egzekwowane (…).
Tak apeluje w jednym z pierwszych zdań wywiadu-rzeki Ewa Stankiewicz i chwilę wcześniej zaznacza: Demokracja bez wartości, w której nie wiadomo, co jest dobre, a co złe, bo wszystko jest relatywne, jest ułudą. Nie ma demokracji bez rozróżnienia elementarnych zasad określających, kto postępuje dobrze i zasługuje na nagrodę, a kto źle i dlatego powinien zostać ukarany.
Wielowątkowa rozmowa znalazła się na kartach książki o znaczącym tytule „Matrix III Rzeczypospolitej – pozory wolności”, wydanej w połowie 2015 roku. Ewa Stankiewicz jest absolwentką polonistyki na Uniwersytecie Wrocławskim oraz reżyserii w Państwowej Wyższej Szkole Filmowej w Łodzi. Na swoim twórczym koncie ma szereg poruszających, rzec można nawet wstrząsających filmów dokumentalnych ukazujących mniej znane oblicze życia politycznego Polski po 1989 roku. Od 2010 roku jest bardzo zaangażowana w wyjaśnianie okoliczności, w których w Smoleńsku zginął Prezydent RP Lech Kaczyński i 95 innych osób udających się na obchody 70-lecia Zbrodni Katyńskiej. Założyła i kieruje Fundacją „Dobrze, że jesteś”, pomagającej osobom ciężko chorym i umierającym, jest prezes Stowarzyszenia Solidarni 2010, publikowała mocne teksty w „Rzeczpospolitej” i „Gazecie Polskiej Codziennie” i była związana Telewizją Polską, a później z Telewizją Republika. Od 2015 r. jest wykładowcą w Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu, a prywatnie żoną Glenna Arthura Jørgensena. Uchodzi za osobę politycznie niepoprawną, nie wdając się w niuansowanie tak charakterystyczne dla wielu opiniotwórczych osobowości polskich mediów.
W „Matrix III Rzeczypospolitej…” – zgodnie z podtytułem książki – rzuca snop ostrego światła właśnie na „… – pozory wolności”.
Jest optymistycznie, choć w nawiązaniu do historii… W Polsce sprawdzały się systemy przywódcze, gdy na czele państwa stawała osoba społecznego zaufania, mąż stanu, jak na przykład Józef Piłsudski. Ale takie sytuacje zdarzają się bardzo rzadko i na ogół w trudnych chwilach, w chwilach katastrof. (…) Jako wybitny przywódca sprawdził się również prezydent Warszawy Stefan Starzyński, który pozostał z mieszkańcami walczącej z Niemcami stolicy. Historia pokazuje, że pod dobrymi rządami potrafimy bardzo szybko się rozwijać. Ale do tego potrzebny jest mądry, odważny przywódca, człowiek autentycznego honoru i naród, który potrafi docenić te cechy.
Jest pesymistycznie przez pryzmat aktualnych ocen… Czuję się bezsilna wobec tego, że w większości ludzie wybierają źle. Może gdyby była silna, autentyczna elita, byłoby inaczej i ten ustrój bardziej by się sprawdzał. (…) Niestety, w Polsce przez całe lata działała selekcja negatywna, polegająca na eliminowaniu najbardziej wartościowych jednostek. Nie mając prawdziwych elit, nie mamy demokracji. Jej fasadę zapewnia propaganda, co jest charakterystyczne dla reżimów. Ta propaganda zaczyna się od naruszenia, a następnie zmiany znaczenia słów. W tym kontekście pojawiają się nazwiska Adama Michnika, Jerzego Urbana, Bronisława Geremka, Władysława Bartoszewskiego i Donalda Tuska.
Przypomnijmy – Ewa Stankiewicz udzielała wywiadu w pierwszych miesiącach 2015 roku, a więc przed wyborami prezydenckimi, w których wygrał Andrzej Duda, a potem w wyborach parlamentarnych prymat przejęła od Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego – Zjednoczona Prawica z Prawem i Sprawiedliwością na czele. Opowiadając o swojej rodzinie, dziennikarka, publicystka, filmowiec i bezkompromisowa obserwatorka życia publicznego, jaką jest Ewa Stankiewicz, wyjaśnia skąd w niej się pojawił tak krytyczny stosunek do stanu naszego państwa. W domu było zawsze jasne, że komuna jest czymś złym, żenującym i śmiesznym. To poczucie towarzyszyło mi od wczesnego dzieciństwa. Później pasjonująco relacjonuje swoje dziennikarskie i filmowe przejścia obfitujące w sukcesy, ale też nie szczędzące napięć i ryzyka osobistego.
- Pierwszym doświadczeniem był twardy w swojej wymowie był dokument filmowy Ewy Stankiewicz „Trzech kumpli” o morderstwie Stanisława Pyjasa i powiązanych z tym dramatem skrajnie różnych osób. Byli to Bronisław Wildstein – szukający prawdy oraz powiązany najpierw z PRL-owską Służbą Bezpieczeństwa, a potem z „Gazetą Wyborczą” Lesław Maleszka, który zbrodnię skrywał. Film z 2008 roku wywołał burzę, bo obok ujawniania przemilczanych wcześniej faktów, potrząsał zarzutem o brak skutecznej lustracji w Polsce. Wyraźne wskazanie na obecność ludzi komunistycznych służb między innymi w mediach wyzwoliło wokół Ewy Stankiewicz tornado nienawiści ze strony środowisk przenikniętych przez ludzi PRL-u.
- Drugi – i jeszcze bardziej wyrazisty – etap nastąpił po 10 kwietnia 2010 roku. Dla każdego myślącego człowieka, a już szczególnie dla dziennikarzy, wszystko, co poprzedziło i co działo się tego dnia i po tym dniu musiało stanowić wyzwanie do szukania prawdy. Nie było tu pola na dwuznaczność, tym bardziej, że w geometrycznym tempie mnożyły się przekazy i insynuacje, których celem było – jak kiedyś kłamstwo katyńskie, tak teraz kłamstwo smoleńskie. Ewa Stankiewicz nie uznaje szarości i mówi wprost. Największe korzyści na tej tragedii odniósł Putin i Rosja. Rosyjska strefa wpływów przesunęła się na zachód i objęła Polskę. Jako politycznych beneficjentów w naszym kraju wskazuje Platformę Obywatelską, a personalnie Donalda Tuska i Bronisława Komorowskiego. Ewa Stankiewicz mówi też o szokującym (wciąż!) swoim filmie „Krzyż” i przypomina: Punktem zapalnym stał się moment, kiedy prezydent Komorowski zapowiedział zabranie krzyża z Krakowskiego Przedmieścia. Wtedy zaczęły się burdy, napady na ludzi, którzy się tam modlili. Stosowano wobec nich przemoc psychiczną i fizyczną. (…) Media mainstreamowe w dużej mierze same inspirowały seanse nienawiści na Krakowskim Przedmieściu. Według nich tam odbywała się świetna impreza, na którą można było przyjść i się pobawić, poszydzić z innych. (…) Ludzie, którzy czuwali pod krzyżem, robili to w odruchu serca. Byli normalni, zwyczajni, odczuwający ból po śmierci zasłużonych dla Polski osób i zatroskani o losy państwa. Modlili się za tych, którzy zginęli oraz za Polskę. Natomiast ci, którzy ich atakowali, to jakieś wynaturzone, postsowieckie potwory (…). Jedynym ich celem było szczucie, upokarzanie, szyderstwo, rozsadzanie wspólnoty od wewnątrz. Padają nazwiska Janusza Palikota, Dominika Tarasa i Władysława Bartoszewskiego, który ludzi zgromadzonych przed krzyżem określał mianem „bydła”. Nota bene spod ręki Ewy Stankiewicz w 2020 r. powstał jeszcze jeden ważny film na temat 10 kwietnia 2010 pt. „Stan zagrożenia”, którego emisja w Telewizji Polskiej była wielokrotnie odsuwana w czasie i wreszcie trafił na ekran w 2021 r. Wspomina dalej mnóstwie socjotechnicznych operacji przeprowadzonych na żywym społecznym organizmie, efektem którego jest rozdarcie na domagających się prawdy w sprawie śmierci 96 Polaków w Rosji i na tych, którzy wypierają wszelkie działania w kierunku ujawnienia prawdy w tej sprawie i przy tym dehumanizują każdego, kto się jej domaga. Myślę, że jest w społeczeństwie podział na tych, którzy podlegają propagandzie władzy i ludzi, którzy starają się myśleć samodzielnie. Sama rzadko używam tych określeń. (…) Muszę jednak powiedzieć, że będąc na Ukrainie, zdarzyło mi się dwa razy użyć słowa „leming” i ono się przyjęło wśród Ukraińców jako określenie ruskich agentów lub po prostu ludzi, którzy mają problem z logicznym myśleniem.
- Trzecim przeżyciem była obecność na Majdanie w Kijowie. Jest rok 2014, gdy Ukraina staje do walki o swoją narodową i państwową suwerenność. Był tam duch wolności, otwarcia, radości i wzajemnej otwartości. Bardzo mnie zaskoczyło również to, że ci ludzie mieli silne oparcie w Kościele. Przez całą dobę na scenie stał wielki krzyż, codziennie odprawiane były nabożeństwa. (…) Ukraińcy odnosili się do nas z dużą wdzięcznością, ze łzami w oczach dziękowali za pomoc, za to, że wsparliśmy ich w biedzie jak prawdziwi przyjaciele. Były też trudne rozmowy. Niektórzy, widząc polskie flagi, podchodzili i przepraszali za rzeź wołyńską, za Katyń. (…) Na Majdanie zobaczyłam pięknego ducha Ukrainy, który mógłby być przykładem dla Polaków. Widziałam wolę walki i obrony własnej suwerenności. (…) Jeśli nie będą się bronić, to Rosja weźmie tyle, na ile jej Ukraińcy pozwolą. Są niemałym, ale sponiewieranym przez lata komuny krajem, który stoi wobec gigantycznego agresora – Rosji, i względnej bierności Zachodu. Potworna sytuacja. Ewa Stankiewicz (przypomnę: jest połowa roku 2015!) dobitnie zwraca uwagę na postawę Węgier i w tym kontekście krytycznie komentuje relacje pomiędzy Putinem a Orbanem, choć docenia jego skuteczność w przywracaniu Węgrom politycznej suwerenności.
Zarówno w poprowadzonym przez Bogusława Rąpałę wywiadzie-rzece, ale też w stanowiących swego rodzaju aneks do wywiadu wybranych wypowiedziach publicznych Ewy Stankiewicz, na ponad 240 stronach czytamy o systemie wymiaru sprawiedliwości, o roli i kondycji Kościoła, o kwestii wolnych i rzetelnych wyborów, o wychowaniu patriotycznym, o kulturze i mediach, o Unii Europejskiej. Nie ma tematu, w którym Ewa Stankiewicz unikałaby wyrazistości, jednoznaczności i charakterystycznej dla jej aktywności medialnej woli dociekania „do bólu” prawdy. Ewa Stankiewicz w publikacji „Matrix III Rzeczypospolitej – pozory wolności” stawia twarde tezy o potrzebie odzyskania intelektualnej i moralnej suwerenności Polaków w głęboko indywidualnym wymiarze.
Demokracja nie jest systemem zwalniającym człowieka z wolnej woli osobistego rozeznawania pomiędzy dobrem a złem, z powinności dokonywania samodzielnych wyborów i gotowości do ponoszenia odpowiedzialności za ich skutki. Nie ma ludzi nieomylnych, ale są ludzie bezwolni. Przed zniewoleniem przestrzegać należy za wszelką cenę. Dlaczego? Dlatego, aby w konsekwencji bierności nie stać się niewolnikiem ludzi bezwolnych.
Krzysztof Kotowicz
- TERAZ: Ewa Stankiewicz, Matrix III Rzeczypospolitej – pozory wolności, Wydawnictwo „m”, Kraków, 2015
- POPRZEDNIO: Abp Fulton J. Sheen, Komunizm i sumienie Zachodu, Wydawnictwo Esprit, Kraków 2022
- W CYKLU #BLIŻEJSŁOWA: Dziękuję za przeczytanie publikacji. Przekaż ją dalej, jeśli uważasz, że warto. Odpowiedz, jeśli chcesz i możesz, w publicznym komentarzu lub prywatnej wiadomości.
Komentarze 1