Zanim nacisnę spust migawki, bardzo często mam jakiś zamysł w głowie, Jakby przeczuwam to, co chciałabym zapisać fotografią. Najczęściej jest to pomysł na tylko jedno ujęcie, a kiedy zaczynam robić to, co sobie wymyśliłam zaczyna się szukanie.
Tak odpowiada Justyna Biesaga – młoda utalentowana fotograficzka z Kłodzka na pytanie czy fotografuje pod wpływem impulsu, czy raczej działa w sposób zaplanowany. Przedstawiam dzisiaj kolejną małą kolekcję zdjęć Justyny, którymi lubię cieszyć wzrok i inspirować wyobraźnię. A Justyna mówi dalej…
Szkoda czasu na stylizację – czasu modelki i mojego. Raczej pozwalam modelce robić co chce. Lubię kiedy jest naturalna, kiedy nie muszę jej sztucznie ustawiać czy instruować. Zazwyczaj mówię: połóż się, usiądź wstań i tyle. Kiedy pytają mnie – jak? Odpowiadam – Jak chcesz. W przypadku zdjęć, jakie dołączam do tego artykułu, miałam do czynienia z doświadczonymi modelkami nie bojącymi się aparatu. Zbędne były jakiekolwiek instrukcje. Bardzo często pod wpływem chwili sięgam po aparat kiedy jestem z moją przyjaciółką Igą. Po prostu działamy bez wcześniejszego planowania. Takie zdjęcia najbardziej lubię. To, co wychodzi jest nieprzewidywalne i to mi się podoba. Kiedy mam jakąś wizję w głowie i po wykonaniu sesji efekt nie jest taki jak miałam w zamyśle jestem bardzo rozczarowana. Więc wolę moment kiedy znienacka przychodzi ochota na robienie zdjęć.
Zauważam, że zdjęcia zaskakują tłem, a właściwie …jego brakiem. Chociaż jedynymi punktami przykuwającymi wzrok są widoczne na fotografiach kobiety, to nie powoduje to efektu „studyjności” ujęć i nie są one przez to nienaturalne… Justyna na to:
Nie miałam na myśli żadnego przesłania. Był to tylko i wyłącznie eksperyment i z zadowoleniem przyznaję – całkiem udany. Są to nieliczne zdjęcia z których jestem zadowolona.
Próbuję drążyć temat. Człowiek jak zasypia lub gdy budzi się też w pewnym sensie „nie widzi” tego, co go otacza…. Jedynym bardzo obecnym w obu cyklach zjawiskiem jest światło, choć rozproszone, to raz niejako ustające, a drugim razem jakby pojawiające się…
Rzeczywiście… wcześniej nie zauważyłam powiązania. Może dlatego, że fotografie zostały wykonane w różnym odstępie czasowym, a nigdy nie przyglądałam się im jako jednej wypowiedzi. Styl wykonania jest bardzo podobny. Był to okres mojego eksperymentowania z fotografią jak osiągnąć różne efekty na zdjęciach bez dodatkowej obróbki graficznej, która zajmuje sporo czasu. Zdradzę, iż zdjęcia zostały wykonane mniej więcej w podobnych warunkach: pokój z łóżkiem oraz z źródło światła. W jednym przypadku było to światło dzienne, w drugim zwykła lampka biurowa. Czasami nie trzeba wiele aby stworzyć jakieś wrażenie.
Przypominam Justynie, że jakiś czas temu na VVENA.PL były publikowane zdjęcia-obrazy bruku, po którym spływała woda. Tym razem widzimy dwie młode kobiety znajdujące się niejako w odmiennych okolicznościach – jedna jakby miała za chwilę zasnąć i drugą, która jakby dopiero co obudziła się. To moja interpretacja, ale pytam czy to są jakieś przesłania zawarte w symbolach „wieczoru” i „poranka”, czy też może jakaś swoisty zapis codziennych stanów, jakich wszyscy doświadczamy? Trudno mi też nie zapytać o fotografowane kobiety. Zastanawiam się, czy ujawniały przed obiektywem jakąś cząstkę siebie, czy raczej były bohaterkami wyobrażeń Justyny. W obu seriach dostrzegam jakąś – nie tylko dosłowną – mgiełkę wypełniającą przestrzeń wokół bohaterek ujęć – mam nawet wrażenie, że to ta sama mgiełka: i wieczorem, i rano – coś jakby łączy oba cykle….
Tak ta mgiełka. To jest właśnie ten eksperyment o którym mówiłam wcześniej. Uwielbiam taki klimat… tajemniczy, kobiecy, magiczny, i delikatny. Zawsze staram się osiągnąć taki efekt na moich zdjęciach. Czasami wychodzi to mniej lub bardziej. Wydaje mi się, że zależy to od mojego stanu emocjonalnego oraz czy w tym momencie mam wenę.
Nie umiem oprzeć się odczuciu, że w mowie ich ciał obu kobiet, szczególnie w mimice widać, że jedna i druga są jakby pomiędzy dwoma światami: tym realnym, który widzimy na fotografiach i tym, jaki obie mają w swoim wnętrzu, w pamięci czy wyobraźni… Jedna sprawia wrażenie chłodnej, niejako obmyślającej to, co ma „za chwilę” nastąpić, druga sprawia wrażenie ciepłej, niejako wspominającej to, co „jeszcze przed chwilą” działo się. Justyna komentuje to następująco:
Nie potrafię stwierdzić jakie wrażenie sprawiają fotografie, ponieważ wiem jak powstały. Jeśli naprawdę taki jest odbiór to bardzo miło mi, bo chcę, aby budziły wyobraźnię. Obawiam się tego, że mogą być zbyt wyreżyserowane. Wolę, aby były jeszcze bardziej naturalne.
Mówię Justynie, że jej fotografie tchną naturalnością. Jeśli nawet są pozowane, wyostrza to naturalność tego, co na nich widać.
Jeśli miałabym wybierać to taki styl fotografii mi odpowiada. Nie przestaję szukać, bo wiem że jeszcze sporo przede mną do odkrycia – podsumowuje Justyna.
Justyna Biesaga udzieliła po raz drugi wypowiedzi portalowi VVENA.PL spędzając wakacje daleko od swoich rodzinnych stron. Korzystając z Facebook’a Justyny rozmawiał Krzysztof Kotowicz
Komentarze 1