Jak wystawić „Makbeta”, by powstrzymać ziewanie widzów? Lech Raczak stworzył w Legnicy spektakl wybitny, daleki od banalnego zgiełku mediów. Intrygująca fonosfera, klarowność formy i czystość narracji to niepodważalne atrybuty tej inscenizacji.
Znakomity pomysł, by krwawą historię Makbeta zagrać niczym pokaz haute couture, z jednej strony kapitalnie puentuje współczesność – narysowaną przez designerów, więc nie ludzką, lecz celebrycką, przeestetyzowaną, sezonową, z drugiej daje czas na przyglądanie się gwiazdom modowego wybiegu – ich ciałom okrytym intrygującymi kostiumami i tekstem Szekspira. Tylko. Patyki, sztylety i chorągwie to niemal jedyne rekwizyty w tym spektaklu.
Najlepsze w „Makbecie” są wiedźmy – te sceniczne – bynajmniej nie zgryźliwe pokraki, które wyłaniają się z Szekspirowskiego tekstu. Raczej trzy femme fatale (Małgorzata Urbańska, Ewa Galusińska, Gabriela Fabian), ubrane w połyskującą czerń, seksowne i uwodzicielskie. Inaczej niż u Szekspira, nie zamierzają siedzieć na wrzosowiskach, biorą udział w otwierającej przedstawienie scenie bitwy, uczestniczą w uczcie na zamku Makbeta, komentują postępy akcji.
Prawdziwa siła legnickiej inscenizacji „Makbeta” tkwi w scenach zbiorowych z udziałem Wiedźm. Spektakl zaczyna się długą, dynamiczną sekwencją bitwy we mgle i równie efektowną bitwą się kończy. Obie mają w sobie coś z baletu, podobnie jak uczta u Makbeta, która w wizji Raczaka bardziej niż wytwornym przyjęciem jest upiorną orgią u schyłku świata. Jacek Hałas skomponował do tego dekadencką muzykę. Balansuje nieustannie pomiędzy miłymi dla uszu melodiami a kakofonią zgrzytów, huków, jazgotów, ilekroć Wiedźmy dopadają swych przedziwnych instrumentów: blach rozpiętych do kaźni na stalowych linach, pilników i pałek.
Legnicki „Makbet” niesie przesłanie o nadchodzącym końcu świata, którego spoiwem były autorytety i zasady politycznej poprawności. A także pewność, co do podstawowego kanonu zasad, które przez kilkadziesiąt lat chroniły ludzkość przed szaleństwem prowadzącym do nowej masakry w globalnej skali. Konflikty nabrzmiewają. Rośnie rzesza sfrustrowanych i żyjących w poczuciu krzywdy. Realnej i urojonej, ale skłaniającej do odwetu. Paliwo już zatem jest. Detonator się znajdzie. Piromanów nie brakuje. Tylko saperów nie widać.
Spektakl „Makbet” według Williama Szekspira – sobota/niedziela – 11/12 stycznia 2020 – 19:00 – Teatr im. Heleny Modrzejewskiej – Legnica