Spotykam się po raz kolejny z Justyną Biesagą. Znalazłem bowiem w zbiorze wykonanych przez Nią fotografii kolejne ujęcia, które sprawiły, że zatrzymał się nie tylko mój wzrok, ale sprawiły, że myśli krążą wokół tego, co z nich chcę odczytać.
Obie dziewczyny mają w sobie jednocześnie mnóstwo wspólnych cech. Młodość, uroda, kobiecość… Mimo tych unwersalnych cech, dziewczyny są jakby z innych rzeczywistości. To chyba nie wynika tylko z otoczenia, w jakim są sfotografowane, lecz także z tego, jak się zachowują…. Justyna mówi otwarcie:
Z tego, co pamiętam pierwsza z serii zdjęć powstała w ten sposób, że dziewczynę, która jest na zdjęciach znalazłam w …sieci na portalu modelingowym. Napisałam do niej. Wtedy była jeszcze bardzo młodziutka i to była jedna z jej pierwszych sesji zdjęciowych. Dlatego wyszła na nich tak niewinnie i delikatnie. Przez cały czas czułam jej spięcie i poddenerwowanie. Moim zdaniem na zdjęciach wygląda tego nie widać. Spotkałyśmy się z Klaudią drugi raz, bo bardzo mi się …spodobała. I tym razem nie była już tak przestraszona. Czuła się dość swobodnie podczas sesji, co zresztą widać na poszczególnych ujęciach. Ona pokazała swój charakter i nieco się otworzyła. Może to zabrzmi fałszywie skromnie albo banalnie, ale w obu przypadkach nie miałam, żadnego głębszego zamysłu. W pierwszym chciałam po prostu uchwycić jej piękno, a w drugim… Hmmm…. wymyśliłam sobie, że „powieszę” ją wśród prania… To bardziej intuicyjna, może nawet irracjonalna inspiracja, ale tak po prostu chciałam. W trzecim zestawieniu zdjęć zapamiętałam zdjęciem Birtę – piękną islandzką dziewczynę. Kiedy ją zobaczyłam, wiedziałam, że nie oprę się pragnieniu sfotografowania jej. Jest taka śliczna! Piękne, długie, rude włosy! Piegi… I to głębokie spojrzenie! Typowa islandzka uroda. Wyznam, że jestem osobą wstydliwą. Długo biłam się z myślami, ale w końcu zaprosiłam ją do pozowania. Trudności było wiele. Problemy z językiem angielskim, niesprzyjające warunki pogodowe. I Birta – kolejna nieśmiała dziewczyna bez jakichkolwiek doświadczeń z modelingiem. Jednakże wybrnęłam i udało mi się uchwycić i utrwalić czar tej dziewczyny.
Słucham Justyny z zapartym tchem i po cichu zazdroszczę Jej, że mogła fotografować tak niezwykłe osoby. Zauważam, że obie modelki reprezentują inny typ urody, ale też jedna z nich, czyli Klaudia, na dwóch odmiennych seriach fotografii wygląda inaczej. Pytam Justynę czy chciała tym sposobem przypomnieć, iż kobieta bywa zmienną? A Justyna na to ślicznie, nawet nieco tajemniczo uśmiecha się. Szeptem wyznaje…
Kobieta zmienną jest? Tak! Zgadzam się się z tą tezą w 100%. My kobiety potrzebujemy czasu i przestrzeni, aby móc się otworzyć i pokazać różne oblicza.
Jestem poniekąd zaskoczony aprobatą Justyny. Patrzę raz jeszcze na zdjęcia – nie wiem już zresztą który raz… Każda z tych młodych kobiet (nie wiem czy wypada jeszcze je nazywać dziewczynami czy już kobietami) – dzięki fotografiom Justyny jest pięknie sportretowana. Są urzekająco i delikatnie ładne. Nie bardzo jednak chce mi się wierzyć, że tylko o ich piękno chodzi. Głośno myślę: jest coś więcej w tych zdjęciach? Jakieś uczucia, jakaś dedykacja? Justyna przecina moje domniemania…
To bardziej odbicie tego, jak ja postrzegam piękno oraz moje marzenia z nim związane.
Jestem mężczyzną i snuję przypuszczenia. Sytuacja, gdy kobieta fotografuje kobietę, ułatwia robienie zdjęć, skraca dystans. Jest im łatwiej rozumieć się? Do tego jeszcze męski punkt widzenia – pewnie fotografująca i fotografowana wiedzą doskonale jak trafić do tego, kto ma oglądać te zdjęcia, a więc na przykład do innej kobiety lub do mężczyzny? Moja rozmówczyni rozwija ten wątek…
Na pewno nie jest łatwo dotrzeć do drugiej osoby i jej wyobraźni. Na co dzień borykam się z tym jak sprawić, aby osoba fotografowana czuła się rozluźniona oraz bardziej pewna siebie. Przyznaję – bardzo staram się skracać dystans między mną, a modelką, aby mogły powstać jak najlepsze fotografie. Przypuszczam, że z tym problemem spotyka się każdy fotograf, który swoją pracę traktuje nie tylko jak rzemiosło, ale jako artystyczną formę wyrazu. Zresztą to nie jest tylko kwestia związana z fotografowaniem. Przecież każdy, komu choć trochę zależy na kontakcie z drugim człowiekiem doświadcza takich dylematów. Dla mnie fotografia zawsze będzie czymś więcej niż tylko pracą i rzemiosłem. Bo jak inaczej to nazwać taką sytuację, kiedy w to, co robimy wkładamy swoje serce?
Justyna zawiesza głos i zamyśla się. Może szuka motywów do kolejnych fotografii?
Justyna Biesaga po raz kolejny wypowiedziała się dla Czytelników portalu VVENA.PL, a szczęście do tej rozmawy miał Krzysztof Kotowicz