Rysowanie uwalnia jej emocje. Rysując odnajduje ukojenie. Jest młoda i eksplorowanie tego, co piękne jest jej osobistą pasją od dawna. Miała 10 lat, gdy powstał jej pierwszy rysunek, o którym mówi, że był prologiem do jej twórczej drogi.
Od tego czasu minęło 12 lat i Joanna Góralska nie przestaje szukać w rysowaniu przede wszystkim sposobu na zapisanie tego, co ją zachwyca lub formy opisywania doznawanych uczuć. Bardzo oszczędnie używa kolorów, za to kreśląc na białym papierze wykorzystuje czarny (szary?) kolor tak intensywnie, że jej grafiki sprawiają wrażenie przestrzenności. Nie jest to bez znaczenia, bo dominującym wątkiem jej prac jest ciało kobiece. Czasem pojawia się też mężczyzna, jeszcze rzadziej są oboje. Tak czy inaczej piękne ludzkie ciało w pracach Joanny wydaje się być tak starannie ukazane, że aż chce się go …dotknąć. Może z tego dotyku wzięła się nazwa wystawy „Motyle w brzuchu”? Trudno powiem oprzeć się pewnej (zapewne różnej u każdego człowieka) ekscytacji na widok ekspresji postaci i ich zakrytej lub nieujawnionej do końca nagości. Joanna rysuje przede wszystkim wieczorem i nocą. Jeśli już zabiera się za jakiś koncept, to nie przerywa aż go dokończy. Nie przypisuje sobie pomysłu każdego z wizerunków, ale zawsze nadaje mu jakiś osobisty (nomen – omen) rys. Zapytałem Joannę czy wśród znanych mi jej grafik jest autoportret, lekko się zarumieniła i odpowiedziała, że …”nie”. Nie chce sobą absorbować innych, za to inni bardzo ją pochłaniają i dlatego woli rysować inne osoby. Przede wszystkim – jak już wspomniałem – kobiety. Dlaczego? – pytam. „Kobieta jest uosobieniem piękna” – słyszę odpowiedź. Nie sposób zaprzeczyć – to już moje zdanie…
Wystawa „Motyle w brzuchu”, której – zapowiadany przez portal VVENA.PL – wernisaż odbył się w Domu Pracy Twórczej „Cyganeria” Kudowie Zdroju 4 kwietnia 2014 r., to pierwsza tak poważna prezentacja dotychczasowego dorobku. Można tam zobaczyć kilkadziesiąt prac Joanny Góralskiej – utalentowanej i skromnej rysowniczki. Cała galeria ubrana jest w …motyle, które zresztą są detalami niektórych grafik. Te duże i małe, kolorowe motyle to swego rodzaju sceneria wystawy wymyślona przez osoby, które wspomagały organizację prezentacji, i którym Joanna podziękowała za zaaranżowanie ekspozycji. Miłym akcentem było podziękowanie Joanny wobec jej rodziców na ręce obecnej na wernisażu mamy. Zachęcam do ich obejrzenia, jest w nich bowiem spora porcja nie tylko wiosennych emocji, jakich na co dzień może nie uświadamiamy sobie dostatecznie.
Krzysztof Kotowicz
Komentarze 1