Kobietom młodego pokolenia zapewne nic nie powiedzą użyte w tym wierszu sformułowania: „usługa limitowana” i „rozmowa kontrolowana”.
Spieszę zatem wyjaśnić, że oba pojęcia sięgają lat osiemdziesiątych (lat mojej młodości) i nierozerwalnie związane są ze stanem wojennym, jaki miał miejsce w naszym kraju, kiedy to prawie wszystkie artykuły, a zwłaszcza te pierwszej potrzeby i tak zwane luksusowe, były limitowane i trudnodostępne. Czekoladę zastępował wyrób czekoladopodobny. Kiełbasę objętościowo wzbogacano mączką rybną. Mięsem (dostępnym wyłącznie na kartki) najczęściej „rzucano” z powodu zniecierpliwienia, stojąc w długich i zakręconych jak świński ogon kolejkach pod sklepem; no właśnie, najczęściej z powodu braku mięsa.
Nie bez powodu w popularnym wówczas songu wykonywanym przez Krystynę Prońko w tekście, którego autorem jest Ernest Bryll padało pytanie: „…za czym kolejka ta stoi?” Kwiaty były dostępne bez ograniczeń. Pamiętam, że wówczas królowały Frezje (dziwne… kwiat o szalenie mocnym zapachu wywodzi się z Afryki). Co do użytego w wierszu Goździka, to nieco starsza historia. Z czasów mego dzieciństwa pamiętam, że na Dzień Kobiet (święto niemalże wagi państwowej) w zakładach pracy wręczano każdej pracownicy goździk i rajstopy (widocznie ten element garderoby już wcześniej był deficytowy, a sama praca, nakazanym przez Rzeczpospolitą Ludową – obowiązkiem!). Natomiast Goździk nie był zwyczajnym kwiatkiem. Niósł z sobą historię związaną z obaleniem faszystowskiego generała Franco podczas rewolucji hiszpańskiej. W powojennych dziejach (mowa tu o czasach po II wojnie światowej) w świadomości ówczesnych władz bloku sowieckiego, do którego należała także Polska, był kwiatem szczególnie popularnym i jak się wydaje – promowanym.
Dziś mamy czekoladę prawdziwą w nieograniczonym asortymencie, rajstopy są nieograniczenie dostępne w ciągłej sprzedaży, chleb trudnoczerstwiejący z dużymi porami, kiełbasę smaczną, wzbogaconą osiągnięciami „chemii gospodarczej”, białe UHaTe mleko, które właściwie nie chce się zsiąść i tak dalej, i tak dalej. Inne czasy.
Rozgadałem się. Niech mi zatem wybaczą tę historyczno-obyczajową dywagację zarówno młode dziewczynki, jak i dorosłe kobiety. Jedno jest niezmienne i ta myśl jest istotą mego wiersza, mężczyźnie szalenie trudno, tak do końca, bez względu na sytuację i czasy, zrozumieć kobietę (i pewnie na odwrót).
Z racji jednak zarówno naturalnych, osobistych, jak i z powodu funkcji, którą kobiety od zawsze pełnią w społeczeństwie, w rodzinie, należy się im szacunek, a tym najbliższym wręcz, czasem tak mało męski przejaw miłości – czułość. I to nie tylko od święta.
Zatem – WSZYSTKIE BĄDŹCIE POZDROWIONE!
WSZYSTKIE BĄDŹCIE POZDROWIONE !
(czyli „nie mam jasności w temacie Marioli”)
Duszę moją dziś dręczy (to rzecz niesłychana)
strefa w istocie tajemna – do końca nierozpoznana.
Bukiet ze słów naręczy składam jej już od rana
i pulsem, niemal podpajęczym* skacze blood(u) ciśnienie,
bo jak tu widzę „kobiałki”** – w temacie M *** nic nie zmienię.
I tylko nie wiem dlaczego nuta zaprzeszła mnie męczy?
– usługa limitowana ……………………………………
Goździkiem, przeto zza kraty w imieniu vel N Cypriana****,
każda z tej strony niewiasta niech będzie (ucho)norowana.
Lecz moje ucho znów łowi (boleść przed laty zadana,
zamknięta zaledwie w dwa słowa)
– r o z m o w a – k o n t r o l o w a n a
– r o z m o w a – k o n t r o l o w a n a
– r o z m o w a …………………….
* odwołanie do bólu wywołanego krwotokiem podpajęczynówkowym
** odwołanie do filmu J. Machulskiego – „Kingsajz”
*** odwołanie do tekstu W. Młynarskiego – „Nie mam jasności w temacie Marioli”
**** mój niegdysiejszy pseudonim
Krzysztof Abrahamowicz
szekspirant@onet.pl
Ikona: kolaż złożony z portretów kobiet, namalowanych przez Autora