Już nigdy nie usłyszymy na żywo ich śpiewu. Głosy, jakimi byli obdarzeni, nadal jednak brzmią dzięki naszej i …cyfrowej pamięci. W dzień Wszystkich Świętych prezentujemy absolutnie subiektywny zbiór piosenek polskich piosenkarzy, którzy odeszli już do wieczności.
Ostatnio najgłośniej było o Annie German. Nie tylko za sprawą kontrowersyjnego, ale bardzo oglądanego rosyjskiego serialu telewizyjnego. Przede wszystkim dlatego, iż Jej anielski głos nie przestaje wzruszać, a tym bardziej gdy słychać w nim prawdę o ludzkim życiu. Przez życiowy epizod w Nowej Rudzie związana była z naszym regionem.
Czesław Niemen nie przestał fascynować dzięki temu, co i jak śpiewał. Każdy jego występ był przesłaniem, które do dzisiaj warte jest zatrzymania. Nie możemy cofnąć czasu, ale trwa w nas pamięć o wspaniałym artyście.
To, że nic nie może wiecznie trwać, wiemy doskonale. W jakże tragicznych okolicznościach przekonała nas o tym Anna Jantar. Jej kobiecy wdzięk i ciepło emanują niezmiennie z każdej jej piosenki.
Nieznośnie dobitny i przejmująco wyrazisty głos Grzegorza Ciechowskiego sprawia, że wciąż słyszymy jego piosenki jako coś więcej, niż sceniczny popis. Można mieć wrażenie, iż śpiewał o tylko swoich bardzo osobistych przeżyciach.
Anna Jarocka śpiewała lirycznie i refleksyjnie. Jakby smakowała życie i pragnęła jego pięknem obdzielić słuchających ją. Od pewnego etapu miała świadomość odchodzenia, przez co jej słowa stają się rodzajem listu do każdego z nas.
W każdym wyśpiewanym słowie i zdaniu Marek Grechuta wyrażał się pięknie o wszystkim, z czego składa się ludzka egzystencja. Używał słów i nadawał im takie brzmienie, by trafić do serca i umysłu człowieka. Zapraszał do dostrzeżenia wartości także w tym, co ma nadejść.
Słodki albo zawadiacki głos, sentymentalne albo zaczepne teksty. Katarzyna Sobczyk dostarczała słuchaczom swoich piosenek wielu pozytywnych emocji. Nawet to, co bajkowe, w jej ustach stawało się rzeczywiste nawet dla dorosłych.
Śpiewaniem dawał wszystkim okazję do zobaczenia lepszej strony świata. Bogusław Mec miał niby zwyczajny głos, ale jakże nadzwyczajnie wykorzystywał go, by malować przed nami nasycone barwami obrazy. Był przecież plastykiem.
Jej wokalne popisy były i w jakimś sensie nadal są, nieporównywalne do innych śpiewających gwiazd polskiej sceny muzycznej. Violetta Villas nie tylko skalą głosu, ale i stylem estradowym, wyłamywała się z wszelkich stereotypów. Była honorowym obywatelem Lewina Kłodzkiego, gdzie mieszkała od 1998 r. Jeden ze swoich ostatnich koncertów dała w Ziębicach. Jej życie wyrażało jakąś niesamowitą tęsknotę za dobrem, a jej piosenki opowiadały o tej tęsknocie.
Był bardem polskiego zrywu solidarnościowego. Jacek Kaczmarski twardo chodził po ziemi, choć śpiewał teksty tchnące poezją. Wyzywał na pojedynek marzycieli i stawał oko w oko z cynikami. Oponował przeciw bylejakości i nie dawał się wkomponować w żaden schemat.
Jest o kim pisać i kogo wspominać. Dzisiaj i jutro niech nie zabraknie modlitwy i zapalonej lampki z myślą o osobach, które śpiewają nam do dzisiaj.
>>> zobacz także: CZAS, KIEDY NIE LICZY SIĘ CZAS <<<
>>> zobacz także: ZADUSZKI WOKALNE <<<
Komentarze 1